Tekst powstał w ramach inicjatywy Strefa Rozmów.
Bajkochłonka: Panie Tomaszu, bardzo mi miło, że zgodził się pan ze mną porozmawiać. Dzisiaj, czyli 26 września 2023 roku mamy wyjątkowy dzień, bardzo ważny dla fanów małych żubrów, zgadza się?
Tomasz Samojlik: Tak, umownie przyjęliśmy z Miejską Biblioteką Publiczną w Hajnówce, że 26 września każdego roku, obchodzimy urodziny żubra Pompika, który według historii z książek urodził się jesienią, a 26 wrzesień to już przecież astronomiczna jesień.
Bajkochłonka: Co można byłoby powiedzieć o Pompiku osobom, które jeszcze nie miały szansy go poznać?
Tomasz Samojlik: Pompik jest małym żuberkiem, który jest trochę słabszy, wolniejszy i nieco mniej zwinny od swoich rówieśników – ale nadrabia za to wielką ciekawością świata. Dzięki tym naszym corocznym celebracjom, jest szansa na spotkanie się z młodymi czytelnikami i osobami, które zdążyły już go polubić. Do biblioteki przychodzą wtedy uczniowe ze szkół i Pompik ma wyprawiane urodziny… z prawdziwą pompą!
Bajkochłonka: Które urodziny obchodzi Pompik w 2023 roku?
Tomasz Samojlik: Na to pytanie są dwie dobre odpowiedzi. To znaczy, gdybyśmy liczyli jego wiek od daty ukazania się pierwszej książki o Pompiku, to właśnie odchodziłby swoje 15 urodziny. Ale z drugiej strony, Pompik jako postać literacka, książkowa ma dopiero dwa lata. I my sobie co roku, odchodzimy jego drugie urodziny. To jest mały żuberek – żubr, który dopiero poznaje świat. Zważywszy, że żubry żyją około 24 lat, to dwulatek jest odpowiednikiem takiego ludzkiego przedszkolaka.
Bajkochłonka: A kiedy żubry stają się dorosłymi żubrami?
Tomasz Samojlik: Pewnie niedługo po swoich trzecich-czwartych urodzinach. Ja jednak uznałem, że w książkach w ogóle nie będę poruszał tematu jego dorastania i stawania się dorosłym żubrem.
Bajkochłonka: Czy to znaczy, że Pompik nigdy nie dorośnie? Będzie takim trochę Piotrusiem Panem wśród żubrów.
Tomasz Samojlik: Tak, to znaczy, że Pompik nigdy nie dorośnie. Ale to również znaczy, że jeśli ktoś będzie chciał wrócić do Pompika za parę lat – do Pompika, którego poznał w dzieciństwie – to zawsze zastanie go takiego, jakim go zapamiętał, czyli małym bohaterem zgłębiającym tajemnice lasu.
Jest to taka pewna enklawa, bezpieczna kraina, do której ja sam również mogę wejść za każdym razem, kiedy tylko o nim piszę.
Bajkochłonka: Jest to wizja w pewien sposób pokrzepiająca, że on jednak nigdy nie dorośnie i te wszystkie dorosłe problemy nie będą go dotyczyć.
Tomasz Samojlik: Zgadza się, to jest też ważne dla autora, dla mnie. Jest to taka pewna enklawa, bezpieczna kraina, do której ja sam również mogę wejść za każdym razem, kiedy tylko o nim piszę.
Bajkochłonka: Kraina Puszczy Białowieskiej, do której jest bardzo blisko z Hajnówki to także pana miejsce zamieszkania. Czy to właśnie tam wpadł pan na pomysł napisania o Pompiku?
Tomasz Samojlik: No tak, siłą rzeczy Hajnówka miała na to wpływ. Tutaj się urodziłem, tutaj mieszkam. Pracuję w Białowieży, ale to też jest bardzo blisko. To wokół Puszczy Białowieskiej kręci się moje życie zawodowe i twórcze.
Pracuję jako naukowiec w Instytucie Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży i tutaj zajmuję się badaniem historii przyrodniczej Puszczy Białowieskiej, a po pracy tworzę komiksy i książki dla dzieci. Staram się wszystko to, co wiem, uwzględniać w tej twórczości.
Bajkochłonka: Czyli jest pan specjalistą od Puszczy Białowieskiej i od wszystkich zwierząt, które w niej mieszkają? Czym dokładnie się pan zajmuje w swojej pracy biologa?
Tomasz Samojlik: Moim tematem badawczym jest kwestia przemian środowiska przyrodniczego Puszczy w przeszłości. I to przeszłości raczej liczonej w setkach, a nie w dziesiątkach lat. Badam to, jak Puszcza zmieniała się od początku jej istnienia 12 tysięcy lat temu do dzisiaj. I oczywiście robię to z uwzględnieniem człowieka, który odegrał w tych przemianach swoją rolę.
Puszcza Białowieska przez te dwanaście tysięcy lat nigdy nie była taka sama. Ona się ciągle zmienia, odnawia, odradza. To niesamowite i cudowne właśnie w tej puszczy – podobnie jak to, że ciągle możemy te przemiany obserwować.
Bajkochłonka: A czy żubry mają się teraz dobrze w Puszczy Białowieskiej?
Tomasz Samojlik: Upraszczając, populacja żubrów obecnie ma się całkiem dobrze. Mamy ich grubo ponad 800 sztuk w polskiej części Puszczy Białowieskiej i wydaje się, że ta liczba jest w miarę stabilna. Jednak z drugiej strony na całym świecie żyje tylko 9 tysięcy żubrów. Z tego punktu widzenia żubr jest więc gatunkiem zagrożonym wyginięciem. Obserwując go, można uznać, że nadal nie jest na tyle liczebny, żeby być spokojnym o jego przyszłość.
Bajkochłonka: Na szczęście żubr Pompik jest bezpieczny w różnych swoich seriach. Ma główny cykl z Polskich Parków Narodowych, ale od jakiegoś czasu w księgarniach dostępna jest seria ,,Odkrycia”, która łączy jeszcze bardziej świat literatury dziecięcej z nauką.
Tomasz Samojlik: Pompik mierzy się z takimi problemami przyrody, jak np.: czy nie mogłoby być cały czas lato, jeśli ktoś lubi lato? Albo czy nie mogłaby być cały czas zima, jeżeli ktoś akurat preferuje zimę?
Mamy na przykład tom poświęcony temu, jak woda krąży w przyrodzie. To jest też jedno z pytań, które dzieci często zadają: co się dzieje z tą całą wodą, która na nas spada? Co ma wspólnego z deszczem i śniegiem? Czy ona wnika w ziemię, czy leci w kosmos, a może cały czas gdzieś krąży? Ostatnio ukazały się części o grzybach oraz o pszczołach (,,Żubr Pompik. Odkrycia. Tom 8. Fantastyczne grzyby”, ,,Żubr Pompik. Odkrycia. Tom 7. Cudowne pszczoły”).
Bajkochłonka: O, obie bardzo na czasie!
Tomasz Samojlik: Zgadza się, ale są one też dla mnie samego szansą na zgłębienie tematów, które wcześniej pojawiały się na drugim planie, a teraz mam okazję pokazać więcej szczegółów, troszkę dokładniej wytłumaczyć czytelnikowi, dlaczego te zjawiska, rośliny czy zwierzęta są tak istotne. To jest bardzo wdzięczna seria dla mnie jako biologa.
Bajkochłonka: No właśnie, ale mówienie o tych różnych zjawiskach czy aspektach przyrodniczych, które często są bardzo skomplikowane, nie jest w pewien sposób wyzwaniem? Szczególnie, jeżeli weźmiemy pod uwagę wiek odbiorców.
Tomasz Samojlik: To jest koszmarne wyzwanie. Dlatego, że dla naukowca, który zajmuje się czasami skomplikowanymi tematami, naturalnym środkiem przekazu jest praca naukowa, książka, monografia, gdzie nie musimy zwracać uwagi na to, jak skomplikowanym językiem się posługujemy. Kierujemy nasze prace do świata nauki.
Natomiast kiedy chce się to wszystko przetłumaczyć, nawet dla dorosłych, ale nie specjalistów, pojawiają się poważne problemy i naukowiec staje przed wyzwaniem: jak można przekazać te komunikaty tak, żeby nie zrobiły się banalne? I tu na pomoc przychodzi mi – mały żuberek, który przeżywa różne przygody, będące okazją do pokazania całkiem skomplikowanych zależności i mechanizmów przyrody.
Bajkochłonka: Pompik rzeczywiście kojarzy się raczej z zabawą niż z nauką i to jest ogromny atut tej serii. Choć przecież nie można odmówić jej też walorów edukacyjnych. Czy są w planach jakieś kolejne serie z żubrem Pompikiem?
Tomasz Samojlik: Mogę zapewnić, że pomysłów z udziałem Pompika mam jeszcze mnóstwo.
Bajkochłonka: Czyli jest duża szansa, że miłośnicy Pompika jeszcze nie raz zostaną mile zaskoczeni. To jest bardzo dobra wiadomość! Tak jak byli zachwyceni, gdy mogli go zobaczyć w formie animacji. Jakie to uczucie widzieć stworzonego przez siebie bohatera na ekranie? Czy brał pan udział w produkcji filmów o Pompiku czy też w ,,Ryjówce Przeznaczenia”?
Tomasz Samojlik: Jakie to uczucie? To niezwykłe połączenie wzruszenia, radości, ale też niepokoju, jak się spodoba innym. Taka mieszanka silnych emocji.
Za książkę odpowiadam w 100%. W animacji wygląda to inaczej.
Bajkochłonka: Czy są to uczucia bardziej intensywne niż w przypadku tworzenia książek?
Tomasz Samojlik: To jest zupełnie inna materia. Za książkę odpowiadam w 100%. W animacji wygląda to inaczej. Decyzje podejmowane są w większym gronie, choć oczywiście uczestniczę w produkcji. Napisałem scenariusze do wszystkich odcinków serialu o żubrze Pompiku. Uczestniczyłem także w przygotowaniu projektów postaci. Ale, co można stwierdzić oglądając serial i porównując go z książkami, to jest jednak troszeczkę inna bajka.
Sama materia animacji wymaga zmodyfikowania moich postaci, nie mówiąc już o tłach, które zostały przygotowane przez prawdziwych artystów i wyglądają fenomenalnie. I rzeczywiście nie przypominają rysunków z moich książek. Właśnie praca nad serialem o Pompiku, czy nad pełnometrażowym filmie o ,,Ryjówce Przeznaczenia”, to jest praca całego zespołu. A to wymaga kompromisów.
Od dziecka marzyłem o tym, żeby robić komiksy.
Bajkochłonka: Po książkach obrazkowych (tzw. picturebookach) przyszedł więc czas na komiksy. W jaki sposób wybiera pan swoich zwierzęcych bohaterów?
Tomasz Samojlik: Od dziecka marzyłem o tym, żeby robić komiksy. Jestem nadal zakochany w tym medium. Jednocześnie dzięki komiksom mogę dotrzeć do nieco starszego czytelnika, niż odbiorca Pompika.
Jeśli chodzi o konkretny wybór gatunków zwierząt, to za każdym razem: czy jest to żubr, czy ryjówka, czy borsuki, czy niedźwiedzie, czy dzięcioły, czy też ostatnio wróbel – wiąże się z nimi moja fascynacja. Dzięki współpracy z naukowcami mogę się o nich dowiedzieć niesamowitych rzeczy i ciekawostek.
Na przykład dotyczących ryjówek, zwykle słabo obecnych w dziełach kultury. Dzięki tym komiksom mogę starać się to zmienić, przekazując całe mnóstwo informacji na ich temat. Szczególnie lubię te gatunki, którym nie poświęca się bardzo dużo uwagi.
Bajkochłonka: Czyli bierze pan sobie takie zwierzę, którego obraz jest zaniedbany lub błędnie oceniany i odczarowuje sposób w jaki postrzegają go ludzie, tak?
Tomasz Samojlik: To na pewno jest jedna z motywacji przy wyborze bohaterów. Bo nawet jeżeli biorę na warsztat gatunek, który jest szalenie popularny, jak na przykład wilk, to z myślą, że chciałbym pokazać inne jego oblicze niż te znane z Czerwonego Kapturka.
Uważam, że to, jakimi treściami karmimy nasze dzieci, ma kolosalny wpływ na decyzje, które będą one podejmowały w przyszłości.
Bajkochłonka: Myślę, że ostatnio coraz częściej autorów książek dla dzieci walczy z takim stereotypowym postrzeganiem zwierząt w popkulturze – postrzeganiem, które jest bardzo szkodliwe dla tych zwierząt. Bo to tutaj głównie o to chodzi, prawda?
Tomasz Samojlik: Zgadza się. Uważam, że to, jakimi treściami karmimy nasze dzieci, ma kolosalny wpływ na decyzje, które będą one podejmowały w przyszłości.
Bajkochłonka: Czy to dlatego zaczął Pan pisać książki? Właśnie z potrzeby takiej misji?
Tomasz Samojlik: To brzmi bardzo górnolotnie, ale chyba właśnie do tego się sprowadza. Nawet w treści komiksu ,,Na ratunek Mateczce Ziemi”, dosłownie, że cała nadzieja leży w dzieciach.
(…) trzeci tom zamykający historię o ,,Wiedźmunie” ukaże się jeszcze w tym roku.
Bajkochłonka: Czyli mówi Pan, że trzeba ratować ziemię i ratować przyrodę? Ta perspektywa nie rysuje się chyba zbyt dobrze?
Tomasz Samojlik: Taką fatalistyczną wizję pokazałem w ,,Wiedźmunie”, czyli parodii książek pana Andrzeja Sapkowskiego. Książek, na których się wychowałem i jako formę hołdu wymyśliłem moją własną serię dla dzieci.
Życie na Ziemi, poza bunkrami, w których przeżywają ostatni przedstawiciele naszego gatunku, stało się niebezpieczne. Jedyną szansą dla ludzkości jest przeniesienie się do alternatywnego świata. Sęk w tym, że w nowym świecie ludzie szybko zaczynają popełniać stare błędy, jak tytułowy łowca potworów…
Tak na marginesie, trzeci tom zamykający historię o ,,Wiedźmunie” ukaże się jeszcze w tym roku.
Bajkochłonka: O, to wspaniała wiadomość! Bardzo czekam na kontynuację tej serii. Znalazłam też informację, i proszę powiedzieć czy to prawda, że Wiedźmun początkowo powstał jako komiks dla dorosłych i był jednym z Pana pierwszych komiksów, a nazywał się ,,Wiedźmun i dwie wieże Funduszu Emerytalnego”.
Tomasz Samojlik: Zgadza się, to był mój debiut komiksowy jeszcze z czasów studenckich. Była to stricte parodia wątków wziętych z twórczości pana Andrzeja Sapkowskiego. Ten obecny Wiedźmun tak naprawdę jest spełnieniem obietnicy złożonej samemu sobie. Wówczas założyłem, że stworzę cały cykl o moim Wiedźmunie, a nigdy nie wróciłem do niego w tej formie.
Ten bohater, z którym obecnie mamy do czynienia, wpisuje się w cykl ekologicznych komiksów i ekologicznych książek, które tworzę obecnie. Do tego ma bardzo ważne dla mnie ekologiczne przesłanie. Mam nadzieję, że czytelnicy je docenią, chociaż może trochę się głowią, skąd w tym wszystkim wziął się ten nieszczęsny Wiedźmun.
Bajkochłonka: Myślę, że ten Wiedźmun doskonale pasuje do koncepcji, bo Wiedźmin jest na topie już od jakiegoś czasu. Takie nawiązanie do słynnej, kultowej postaci dobrze działa, żeby zachęcić młodszych i starszych czytelników do sięgnięcia po komiks czy książkę w ogóle. Ale też, żeby przy okazji nauczyć się z niej czegoś o świecie i może po prostu tego jak należy na ten świat patrzeć i co w nim uważać za ważne.
Tomasz Samojlik: Bardzo mi miło. Wiedźmun ma warstwy i jedną z nich jest właśnie ta warstwa parodii, która może będzie atrakcyjna dla znających świat Wiedźmina oraz jego fanów, tak jak ja jestem fanem twórczości pana Andrzeja Sapkowskiego. Oprócz niej, jest też warstwa przyrodnicza czy warstwa nawiązań do innych dzieł podkultury. To nad fabułą pracuję jednak najdłużej, a wspomniane warstwy są dla trochę starszych czytelników, żeby oni też się dobrze bawili przy moich komiksach.
Bajkochłonka: Zauważyłam właśnie, że Wiedźmun jest kierowany dla trochę starszych odbiorców, niż poprzednie cykle komiksowe. Czy jest może szansa, że powstanie jakaś seria lub też powieść pana autorstwa dla nastolatków, a może nawet dorosłych?
Tomasz Samojlik: Niewykluczone, ale na razie mam tyle pomysłów na te dotychczasowe grupy wiekowe, że ho ho!
Zakładam adidasy, spodenki do koszykówki, biorę piłkę i idę na boisko. Uwielbiam to!
Bajkochłonka: Chciałabym rozpocząć segment z cyklu: ,,Tomasz Samojlik jeszcze bardziej prywatnie”, żeby czytelnicy mogli też dowiedzieć się, co pan lubi robić, kiedy nie pracuje. Gdyby miał pan dwie godziny wolnego czasu od pracy, to czym by się wtedy zajął?
Tomasz Samojlik: Przede wszystkim poszedłbym zagrać w kosza. Zakładam adidasy, spodenki do koszykówki, biorę piłkę i idę na boisko. Uwielbiam to! Mam nadzieję, że będzie mi dane jak najdłużej uprawiać ten sport.
Potem pewnie obejrzałbym coś ze świata Gwiezdnych Wojen i sprawdził moją kolekcję figurek Lego. A potem, niestety już coś pędziłoby mnie do komputera, do tabletu. Po prostu nie dałbym rady dłużej siedzieć bez pracy. Terminy cisną, czas goni, trzeba robić kolejne rzeczy.
Bajkochłonka: Takie dwie godziny dla siebie jednak dobrze jest wygospodarować, tym bardziej, że gra w kosza to jest stosunkowo prosta rzecz do zorganizowania, prawda?
Tomasz Samojlik: Tak się wydaje. Tylko piłka, spodenki. Nawet kumpla nie trzeba, chociaż jak jest, to wtedy fun większy.
Bajkochłonka: A po zejściu z boiska, w czasach dzieciństwa miał pan jakąś książkę, która nawet do dzisiaj mocno tkwi w pamięci?
Tomasz Samojlik: Bardzo mocno na moją wyobraźnię wpłynęły klasyczne Muminki. I w ogóle cały ten klimat, taki straszliwie smutny. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale za każdym razem, jak je czytałem, miałem uczucie głębokiej melancholii. Uwielbiałem też klasycznego Kubusia Puchatka A.A. Milne’a.
Natomiast później, już jako dorosły, odkryłem inne książki dla dzieci, które teraz bardzo polecam. ,,Pan Kuleczka” jest absolutnie numerem jeden, jeśli chodzi o literaturę dziecięcą. Miałem ogromną przyjemność współpracować z Elżbieta Wasiuczyńską, genialną ilustratorką tej serii.
Bajkochłonka: Przy ,,Ambarasie” i ,,Berci i Orsonie„, prawda?
Tomasz Samojlik: Tak. A z takich jeszcze nowszych to bardzo lubię książki Sylvii Vanden Heede i jej serię o Felku i Toli. Czytałem je swoim dzieciom i się zachwyciłem.
Bajkochłonka: A jeżeli mowa o komiksach? Co by pan polecił? Nie musi to być propozycja dla dzieci.
Tomasz Samojlik: Czytam dużo komiksów. Jest taka seria komiksów wydawana przez Timof Comics ,,Donżon” Joanna Sfara i Lewisa Trondheima. Uwielbiam zwłaszcza rysunki tego ostatniego.
Bajkochłonka: To jeszcze takie życzenia ode mnie, ale pewnie też od wszystkich czytelników, żebyśmy mogli cieszyć się jak największą ilością książek i komiksów z pana udziałem. Mam nadzieję, że wszystkie pomysły uda się zrealizować. A, że tych pomysłów nigdy nie zabraknie, to chyba można być spokojnym, prawda? 😉
Tomasz Samojlik: Na pewno nie zabraknie, byle tylko udało się je wszystkie zdążyć wprowadzić w życie.
Za możliwość wykorzystania zdjęć dziękuję fotografowi Piotrowi Andrzejewskiemu.
Moje recenzje książek dla dzieci Tomasza Samojlika:
- Ryjówka przeznaczenia,
- Zguba zębiełków,
- Ambaras,
- Umarły Las,
- Nieumarły Las,
- Zew padliny,
- Żubr Pompik. Tropy na śniegu,
- Żubr Pompik. Wyprawy. Dziarskie puszczyki,
- Bardzo dzika opowieść 1. Las złamanych serc,
- Żubr Pompik. Polinka zaginęła!,
- Żubr Pompik. Wyprawy,
- Wiedźmun. Tom 1. Słodki zapach potwora o zmierzchu,
- Z tatą w przyrodę,
- Tarmosia,
- Bercia i Orson,
- Detektyw Wróbel i złamane pióro,
- Mała Tarmosia,
- Wiedźmun. Tom 2. Przed wyprawą zbierz drużynę.
Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Sprawdź najnowsze recenzje, tutaj: bajkochlonka.pl