Przemek Corso, czyli o opowiadaniu, filtrowaniu i kreowaniu – wywiad Strefa Rozmów

Tekst powstał w ramach inicjatywy Strefa Rozmów

Nigdy nie miałem poczucia, że chcę do końca życia robić jedną rzecz. Jedyną stałą w moim życiu jest „opowieść”.
Bajkochłonka: Pisze Pan książki, scenariusze do słuchowisk, prowadzi spotkania, imprezy masowe, jest Pan zawodowym lektorem. Czy docieranie do tłumów zawsze było Pana aspiracją?

Przemek Corso: Absolutnie nie. To bardziej efekt tego, że długo szukałem swojego miejsca na ziemi, a przy okazji mam zestaw pewnych predyspozycji, które pozwalają mi realizować się na wielu płaszczyznach. Jak się okazało na każdej z nich z artystycznym i komercyjnym sukcesem.

Nigdy nie miałem poczucia, że chcę do końca życia robić jedną rzecz. Jedyną stałą w moim życiu jest „opowieść”. Od zawsze chciałem opowiadać, filtrować, przetwarzać i kreować. Cała reszta to zwykły przypadek. Choć z drugiej strony… dlaczego miałbym wybierać, skoro funkcjonuję już w taki sposób od wielu lat? Dzięki temu każdy ma swojego Przemka.

Ostatnio odkryłem, że taką samą radość daje mi pisanie dla dorosłych, jak i dla dzieci, choć to drugie jest trudniejsze, a co za tym idzie robię to o wiele chętniej.

Bajkochłonka: Kim są Pana czytelnicy?

Przemek Corso: Cechuje mnie rozstrzał gatunkowy. Nigdy nie planowałem swoich ruchów. Moja kariera literacka przypomina trochę zachowanie dziecka w piaskownicy. Co chwilę odkrywam coś nowego, co chwilę piszę coś nowego, a co za tym idzie zwracam się do zupełnie nowych czytelników.

I tak, mimo dużego dorobku, cierpię na tak zwany „syndrom wiecznego debiutanta”. Nie przeszkadza mi to. Ostatnio odkryłem, że taką samą radość daje mi pisanie dla dorosłych, jak i dla dzieci, choć to drugie jest trudniejsze, a co za tym idzie robię to o wiele chętniej. Uważam, że ,,Biała Dolina” to najlepsza rzecz jaką kiedykolwiek napisałem i gdybym miał do końca życia zostać w jednym świecie i tworzyć serię… zamieszkałbym w leśniczówce razem z Leśniczym Gałązką.

Bajkochłonka:  ,,Opowieści z Białej Doliny” były więc najpierw, a następnie ,,Lato w Białej Dolinie”. To Pana pierwsze książki dla dzieci, a może jednak nie? Może powstało coś wcześniej, ale na przykład nie zdecydował się Pan tego wydać?

Przemek Corso: Eksperymentowałem. Napisałem jedno słuchowisku o „Niedźwiedziu prawie polarnym” w reżyserii kapitalnej aktorki, Zuzy Motorniuk. Słuchowisko dorobiło się wspaniałej obsady i ten projekt rzeczywiście, można uznać za mój debiut… choć… nie! Napisałem jeszcze sto lat temu bajkę o Misiu Teodorze i czytał ją dla Radia RMF Maciej Stuhr.

Pisząc dla dzieci pisze się jednocześnie dla dzieci i dorosłych. To jest największa różnica.

Bajkochłonka: Czym różni się pisanie dla dzieci od pisania dla dorosłych?

Przemek Corso: Pisząc dla dzieci pisze się jednocześnie dla dzieci i dorosłych. To jest największa różnica. Ponadczasowość Muminków, Mikołajka, czy ,,O czym szumią wierzby„, wynika z faktu, że to prawdziwa literatura skierowana do każdej grupy wiekowej. Każdy może znaleźć w niej coś dla siebie.

Bajkochłonka: Który z bohaterów serii o Białej Dolinie jest do Pana najbardziej podobny?

Przemek Corso: Tata Anaszki. To chyba oczywiste, choć jest w pewnym sensie parodią mnie… najbliżej mi jednak do Leśniczego Gałązki. Tworząc ten świat z Marceliną, kiedy postanowiliśmy wspólnie stworzyć jakiś projekt dla dzieci, chcieliśmy, żeby to było rustykalne, prawdziwe i żeby każdy mógł znaleźć tam siebie, a nawet jeżeli nie siebie… to, żeby poczuł się jak w domu. I żeby pachniało lasem. Myślę, że się udało.

Bajkochłonka: Pana książki są też humorystyczne, ale i niezwykle wartościowe. W jaki sposób wybiera Pan główne wątki?

Przemek Corso: Nie wszystkie są humorystyczne. Moja najbardziej doceniona powieść „Serca twego chłód”, to thriller w którym jest bardzo mało światła. Wiem, że to zabrzmi mało satysfakcjonująco, ale interesują mnie ludzie. Bardzo. Nawet najbardziej wydumana historia, jeżeli zatraca element ludzki, jest po prostu bezwartościowa.

W 24 godziny miałem gotowy konspekt, później zadzwoniłem do Marceliny, żeby ostrzyła kredki i zaczęliśmy pracować.

Bajkochłonka: Ostatni tom z serii ,,Białej Doliny” porusza kwestie imigracji i filmu, to dość oryginalne połączenie. Czy pierwszy temat, związany zapewne z tym, co działo i częściowo ciągle dzieje się w naszym kraju, dotknął Pana jakoś bezpośrednio?

Przemek Corso: Wszechobecne poczucie lęku wydało mi się interesujące. Wpadliśmy na ten pomysł z moim wydawcą, Przemkiem Romańskim z SQN. Zadzwonił do mnie towarzysko i od słowa do słowa wpadliśmy na główną oś kolejnego tomu ,,Białej Doliny”.

W 24 godziny miałem gotowy konspekt, później zadzwoniłem do Marceliny, żeby ostrzyła kredki i zaczęliśmy pracować. Fascynujące było dla mnie to, jak strach przed czymś OBCYM może wpłynąć na bohaterów, których pokochało tak wielu czytelników.

Bajkochłonka: A co z filmem? Ma Pan doświadczenia na tym polu?

Przemek Corso: Pomidor.

Bajkochłonka: Gdyby jakiś słynny reżyser przyjechał do Pana miasta lub dzielnicy i chciał dać Panu angaż – kim musiałby być, żeby Pan się na to zgodził?

Przemek Corso: Aktorski? Kuba Michalczuk, reżyser „Teściów” i „Miało cię nie być”, mógłby przyjechać w każdej chwili i zagrałbym u niego cokolwiek.

Bajkochłonka: Przeczytałam, że jest Pan oficjalnym głosem Kolei Dolnośląskich, zapowiadającym ponad 720 stacji na całym Dolnym Śląsku – brzmi poważnie! Czy często ma Pan szansę się usłyszeć, podróżując koleją?

Przemek Corso: Tak. Ale wyłączam się. Na mojej córce, Anaszce nadal to robi wrażenie, ale ja tego nie słyszę. Uważam jednak, że to wyróżnienie, którego dostąpiłem, to coś absolutnie niesamowitego. Jestem z tego powodu bardzo dumny. Koleje Dolnośląskie i rzecznik spółki, Bartłomiej Rodak, otworzył mi drzwi o których istnieniu wcześniej nawet nie marzyłem. Być głosem pociągów? Wyobrażacie to sobie?

Bajkochłonka: Ile potrzeba było czasu, żeby nagrać nazwy tych wszystkich stacji? Wymówienie której okazało się najtrudniejsze?

Przemek Corso: Nagrywałem to w studiu Gabriela Fleszara, znanego z kawałka „Kroplą deszczu”. Nagraliśmy całość w dwie godziny i myślę, że świetnie się przy tym bawiliśmy. Najtrudniejsza do przeczytania była Miękkinia. Z tym nawet AI sobie jeszcze nie radzi.

Bajkochłonka: A wracając jeszcze na chwilę do serii, skąd wziął się pomysł na nazwę Białej Doliny?

Przemek Corso: Marcelina na to wpadła. Ja chciałem Szklaną Dolinę, ale ona złapała mnie za fraki, rzuciła o ścianę i powiedziała, że jeżeli chcę mieć nadal wszystkie zęby, to dolina będzie biała, jak w Szklarskiej Porębie. Kocham ją i Szklarską Porębę, więc się ugiąłem.

Bajkochłonka: Czy planowane są kolejne tomy w tej serii? Jeśli tak, proszę zdradzić, czego czytelnicy mogą się spodziewać?

Przemek Corso: Jak to czego? Świąt w ,,Białej Dolinie”!

Bajkochłonka: To brzmi absolutnie fantastycznie! Czekam z ciekawością! A może jeszcze jakaś kolejna, zupełnie nowa seria dla dzieci?

Przemek Corso: Pracuję teraz nad kilkoma projektami – w tym również projektami dla dzieci. Nie mogę niestety nic na razie zdradzić.

Bajkochłonka: Będąc lektorem, autorem i konferansjerem pewnie nie zostaje Panu wiele wolnego czasu, ale jednak zapytam – co Pan robi wtedy, kiedy nie pracuje?

Przemek Corso: Spędzam czas z córką i żoną. Nie ma dla mnie nic lepszego.

Bajkochłonka: Jako tata, pewnie czyta Pan swojej córce różne bajki. Do której wracacie najchętniej?

Przemek Corso: To jest ciekawe pytanie! Myślę, że do ,,Kubusia Puchatka” i Mikołajka.

Od dziecka bardzo dużo czytałem i łapałem się wszystkiego co było na półkach w mieszkaniu moich dziadków.

Bajkochłonka: A czy pamięta Pan ukochaną książkę ze swojego dzieciństwa?

Przemek Corso: Oczywiście! ,,O czym szumią wierzby” i ,,Hrabia Monte Christo”. Od dziecka bardzo dużo czytałem i łapałem się wszystkiego co było na półkach w mieszkaniu moich dziadków. Przebrnąłem przez większość klasyków, zanim wszedłem w nastolectwo.

(…) ja po prostu chcę robić rzeczy. Chcę je tworzyć. Cała reszta to tylko szum.

Bajkochłonka: Czego nie można przeczytać o Panu w internecie, a co jest ważną częścią Pana osobowości?

Przemek Corso: Wielu rzeczy nie można przeczytać o mnie w internecie, dlatego, że nie za bardzo o to dbam. Jestem bardzo aktywny w mediach społecznościowych, ale nigdy nie założyłem sobie Wikipedii, ani nie pilnowałem tego, by informacje w sieci na mój temat, były posegregowane, by były jak najświeższe i opracowane, wręcz wizytówkowe. Nie mam do tego głowy. Dlatego uważam, że to dobra odpowiedź na twoje pytanie… ja po prostu chcę robić rzeczy. Chcę je tworzyć. Cała reszta to tylko szum.

Bajkochłonka: Bardzo dziękuję!

Moje recenzje książek Przemka Corso:

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Sprawdź najnowsze recenzje, tutaj: bajkochlonka.pl

Poprzedni wpis
No chodź! – recenzja książki dla dzieci
Następny wpis
Opowieść wigilijna, czyli kolęda prozą – przedpremierowa recenzja klasyki
Tags: autor, autor książek dla dzieci, Biała Dolina, blog książkowy, dla tych którzy kochają książki, książki dla dzieci, literatura dziecięca, Przemek Corso, rozmowa o książkach, rozmowa z autorem, Strefa Rozmów, wywiad z autorem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.

Moja autorska książka

Pisz recenzje z Bajkochłonką!

Moja autorska książka

Pisz recenzje z Bajkochłonką!

O BAJKOCHŁONCE

Julita Pasikowska-Klica

Moja miłość do książek zrodziła się zanim jeszcze nauczyłam się czytać. Zapach świeżego druku
i szeleszczące kartki pełne przygód były dla mnie tajemnicą, którą chciałam jak najszybciej odkryć.

Na co dzień sięgam po różne tytuły, ale to właśnie bajki mają w mojej biblioteczce miejsce szczególne.

Możesz dowiedzieć się więcej klikając w zakładkę o mnie!

Zapisz się do newslettera Bajkochłonki!

Moja autorska książka

Pisz recenzje z Bajkochłonką!

Losowa recenzja