Tekst powstał w ramach inicjatywy Strefa Rozmów.
Bajkochłonka: Jak to jest z tymi artystycznymi zawodami? Rzeczywiście rodzice powinni się bać, że ich dziecko chce pracować w ilustracji?
Paulina Nachman: Oj, aż westchnęłam, bo moja historia świetnie pokazuje, że zawsze znajdziesz jakoś drogę do tego, co naprawdę lubisz robić! Rysowałam dużo od przedszkola. W gimnazjum mocno wkręciłam się w projektowanie ubrań i szkicowanie na lekcjach wiec zamarzyłam o liceum plastycznym. I tu pojawiają się rodzice – którzy przerażeni wizją artystki pod przysłowiowym mostem, skutecznie wybili mi plastyka z głowy.
Do tego od pana z plastyki usłyszałam, ze trudno się dostać do tego liceum i mam kiepskie szanse, więc klasycznie skończyłam w ogólniaku. Myślę, że jest wiele tak przesyconych zawodów jak te artystyczne, np. psychologia czy anglistyka, a jednak ludzie, którzy robią to dobrze i umiejętnie odnajdą się bez problemu. Umiejętności są kluczowe.
Bajkochłonka: Ty na początku studiowałaś język czeski. Skąd taki wybór?
Paulina Nachman: Bohemistyka była tak naprawdę ,,z braku laku” – na uczelni w moim mieście jedynie taki kierunek wydał mi się ciekawy, a na Uniwersytet Jagieloński nie udało mi się dostać. Chciałam studiować w Krakowie arabistykę lub indianistykę. Moje plany przekreśliła kiepsko zdana matura z rozszerzonego polskiego. Byłam wtedy chyba trochę zagubiona, tak teraz myślę. Szybko zrezygnowałam z czeskiego. Podjęłam decyzję, że chcę zdawać na grafikę na Uniwersytecie Śląskim – tam właśnie studiowali mój chłopak i jego siostra.
Wybrałam taką specjalizację, ale mój poziom był odległy od książek dla dzieci, którymi się fascynowałam. Raczej nie wierzyłam, że uda mi się wejść na ten rynek.
Bajkochłonka: Czy podczas późniejszych studiów na wydziale artystycznym Uniwersytetu Śląskiego, wiedziałaś że będziesz ilustrować książki dla dzieci?
Paulina Nachman: Nie do końca. Wybrałam taką specjalizację, ale mój poziom był odległy od książek dla dzieci, którymi się fascynowałam. Raczej nie wierzyłam, że uda mi się wejść na ten rynek. Ogólnie nie sądziłam, ze będę żyła z ilustracji, nadstawialiśmy się na prace w grafice; w drukarniach czy agencjach.
Bajkochłonka: Mieszkasz w Bielsko-Białej. Jeździłam tam kiedyś do Studia Filmów Rysunkowych. Czy ono jeszcze istnieje? Co się z nim dzieje?
Paulina Nachman: Tak, to wspaniale miejsce, zdecydowanie godne uwagi i na jego historii bazuje nasze miasto – mamy pomniki postaci – Reksia czy Bolka i Lolka i pamiątkowe miejsca z nimi związane. Jeszcze kilka lat temu chodziliśmy tam do kameralnego kina studyjnego, ale chyba od 2018 roku trwa tam wielki remont i budowa nowoczesnego Muzeum Bajki. Mam nadzieję, że będzie fantastyczne!
Bajkochłonka: A z jakimi bajkami kojarzysz swoje dzieciństwo?
Paulina Nachman: Byłam maniaczką Disney’a – w końcu lata 90-te – Pocahontas, Mulan i moje ulubione Toy Story. Na kasetach vhs! Do tego Muminki i jak już byłam w podstawówce, także: Kapitan Planeta, Beyblade, Super Świnka i Aparatka – świetny serial na kanale Fox Kids! To był w ogóle genialny kanał w telewizji. Oglądałam tam namiętnie animowanych X-menów. Pamiętam jeszcze Kubę Guzika, Księżniczkę Sissi i kucyki Pony!
Z książek jedynie wiersze – Tuwima i Brzechwę z ilustracjami Wilkonia, disneyowskie adaptacje książkowe i jakieś koszmarnie zilustrowane książeczki dla dzieci … niestety, ale w latach 90-tych estetycznie to Disney był wybitny!
Uczę się czerpać z tego radość i do lasu chodzić bez telefonu.
Bajkochłonka: Jesteś autorką ilustracji do serii ,,Zwierzęta z mojego lasu” od wydawnictwa Studio Koloru. Czy kwestie przyrodnicze są Ci szczególnie bliskie?
Paulina Nachman: Na pewno odkąd współpracuję z Asią Kowalczyk-Bednarczyk, moja świadomość i wrażliwość ekologiczna mocno się zwiększa! Niedawno również uświadomiłam sobie, ze uwielbiam wszystkie zwierzęta, bo adoptowalismy sunię – mój pierwszy piesek w życiu – a zawsze byłam kociarą. Spacerowanie z piesem to nowy wymiar przechadzek, wspaniale widzieć jej dziką naturę – jak nasłuchuje i wącha las.
Mieszkam dosłownie pod ogromnym lasem, skąd zresztą prowadzi wiele szlaków górskich, więc spędzanie weekendów wśród drzew jest dla mnie czymś naturalnym. Uczę się czerpać z tego radość i do lasu chodzić bez telefonu. Niestety moje dzieci mają inne zdanie
Bajkochłonka: Czy masz jakieś swoje ulubione miejsca?
Paulina Nachman: Tak, szczególnie jesienią – to światło, wysokie, trochę przytłaczające drzewa, kojąca cisza, której tak brakuje mi w domu. Staram się tym cieszyć, ale bywa trudno i są momenty, że spacer w lesie po prostu przelatuje przez palce. Moje ulubione miejsce to Bielskie Błonia – teren rekreacyjny u podnóża Koziej Góry, do którego idę przez las z domu.
Moja 4-latka oszalała na jej punkcie i chciała ją czytać co wieczór.
Bajkochłonka: Brzmi pięknie! Wracając jednak na chwilę do miasta – ostatnio zilustrowałaś książkę o polskiej policji – ,,Mamo, tato, chcę zostać policjantem„. Czy ten projekt był dla Ciebie wyzwaniem?
Paulina Nachman: Ogromnym! Jednak nie jest to tematyka, powiedzmy szczerze, bliska mojemu sercu, hehe. Ale miałam bardzo obeznaną w temacie autorkę-policjantkę pod ręką, która zawsze służyła radą i rozwiewała wszelkie wątpliwości. Wyszła z tego naprawdę świetna pozycja dla dzieci – powinna być w każdym domu. Ma mnóstwo ciekawostek, angażuje dzieci w ćwiczenia i zadania np. wyszukiwanie elementów na ilustracjach. Moja 4-latka oszalała na jej punkcie i chciała ją czytać co wieczór.
Bajkochłonka: Jak przygotować się do tego rodzaju książki popularnonaukowej?
Paulina Nachman: Duużo reaserchu. Zdjęcia, filmiki, scrollowanie i Google. Nie jest tak, że muszę się w temat wybitnie zanurzyć, bo tym zajmuje się autor, który dostarcza tekst i dba o to, żeby ilustracje odzwierciedlały rzeczywistość w jak najbardziej adekwatny sposób. Autorki wychwytują merytoryczne błędy w rysunkach i dzięki temu mogę skupić się na tym, co lubię robić najbardziej.
Bajkochłonka: Co Twoim zdaniem jest najbardziej istotnego w tej książce?
Paulina Nachman: To, że jest jedynym w Polsce, rzetelnym i merytorycznym przewodnikiem po zawodzie policjanta.
Bajkochłonka: Które z Twoich osiągnięć uważasz za największe?
Paulina Nachman: Moim największym osiągnięciem jest to, że wraz z partnerem wychowujemy dwójkę dzieci i psa, utrzymując się oboje ze sztuki i jeszcze czasem nam to dobrze wychodzi 🙂
Niestety rynek wydawniczy w Polsce bardzo mnie zawiódł.
Bajkochłonka: A może masz taki projekt, który bardzo chciałabyś kiedyś zrealizować?
Paulina Nachman: Niestety rynek wydawniczy w Polsce bardzo mnie zawiódł. Konkurencja jest ogromna, a finansowo również nie jest to coś, czego się spodziewałam. W wieku 32 lat prestiż nie jest czymś co mnie interesuje – więc staram się realizować jak najwiecej projektów dla prywatnych klientów, szczególnie z USA. To daje mi ogromną satysfakcję.
Obecnie marzę o etacie w zawodzie ilustratorki. Chciałabym kiedyś wydać własną książkę dla dzieci. Mam już taki projekt dyplomowy na koncie, niestety nie doczekał się jeszcze większego nakładu.
Bajkochłonka: Jakich kolejnych książek dla dzieci z Twoim udziałem możemy spodziewać się w przyszłości? Czy możesz coś zdradzić?
Paulina Nachman: Mam kilka nieopublikowanych jeszcze projektów, niestety nie jestem uprawniona do opowiadania o nich ponieważ… no, umowy! Bardzo zachęcam do obserwowania mojego Instagrama, tam na bieżąco chwalę się nowościami!
Moje recenzje książek Pauliny Nachman:
Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Sprawdź najnowsze recenzje, tutaj: bajkochlonka.pl