Tekst powstał w ramach inicjatywy Strefa Rozmów.
Nigdzie nie czuję się tak na miejscu jak w klasie.
Bajkochłonka: Jest Pani filologiem, nauczycielką i pisarką. Kim najczęściej?
Weronika Szelęgiewicz: Najczęściej jestem nauczycielką. Uczenie jest moją największą pasją i mimo tego że w Polsce nauczyciele mają bardzo złe warunki pracy, to kontakt z uczniami, wymiana myśli, projekty i różne aktywności rekompensują mi te niedogodności. Nigdzie nie czuję się tak na miejscu jak w klasie.
Potem jestem pisarką. Niestety szkoła zostawia mi bardzo mało czasu na pisanie, w zasadzie robię to tylko podczas ferii i wakacji. Jednak w ciągu roku szkolnego też bywam pisarką, ponieważ biorę udział w licznych spotkaniach autorskich, prowadzę warsztaty, jeżdżę na targi książki. Bardzo to lubię. Najrzadziej jestem filologiem, choć staram się dokształcać i uzupełniać swoją wiedzę.
Bajkochłonka: Czego Pani uczy?
Weronika Szelęgiewicz: Uczę języka polskiego w jednym z krakowskich liceów. Najbardziej lubię tę energię, która wyzwala się podczas lekcji, wymianę myśli. Pracuję z literaturą i żywymi ludźmi, dlatego każda lekcja wygląda inaczej. Zmieniam swój warsztat, wymyślam nowe metody, staram się uczyć w sposób kreatywny, atrakcyjny i skuteczny. Miałam okazję prezentować swoje metody pracy na paru ogólnopolskich konferencjach metodycznych. Najważniejsze jest jednak budowanie relacji z uczniami i myślę, że to udaje mi się zrobić. Po prostu lubię moich uczniów.
Od podstawówki było we mnie marzenie, by napisać książkę.
Bajkochłonka: Według portalu lubimyczytac.pl ma Pani na swoim koncie cztery książki. Pani debiut ,,Koniberki” stał się bestsellerem i ostatnio ukazał się w trzecim tomie. Jak wpadła Pani na jego pomysł?
Weronika Szelęgiewicz: Tak naprawdę to mam na koncie sześć książek, tylko dwie przeszły bez echa, bo miały mały nakład, a po ich wydaniu wydawca zawiesił działalność. Do tej pory ukazały się trzy tomy „Koniberków” oraz baśniowy przewodnik dla najmłodszych „Na tropie baśniostworów”. Dwie przygody opisane w tej książce ukazały się osobno jako „Niesamowite przygody Diabnielątka i Diabniołeczka”. Z tego przewodnika jestem bardzo dumna, ponieważ nie ma podobnej pozycji na rynku.
Koniberki, czyli małe koniki – koliberki, wymyśliło moje dziecko, gdy było w przedszkolu. Bawiło się w nie często, a ja tylko dopisałam historie. Dlaczego postanowiłam przelać te opowieści na papier? Od podstawówki było we mnie marzenie, by napisać książkę. Na wiele lat o nim zapomniałam, ale w pewnym momencie powróciło i je zrealizowałam.
Bajkochłonka: Co jest najważniejszego w byciu koniberkiem?
Weronika Szelęgiewicz: Trudno mi powiedzieć, co jest najważniejsze w byciu koniberkiem. Pod tym kostiumem kryją się ludzie, więc to, co jest ważne w byciu człowiekiem. W książce pokazuję wartość miłości, przyjaźni, poświęcenia, współpracy. To są też wartości, którymi kierują się koniberki.
Bajkochłonka: Dlaczego dzieci kochają tych małych bohaterów?
Weronika Szelęgiewicz: Dzieci kochają koniberki, ponieważ mogą się z nimi utożsamić. W książce mamy wielu bohaterów o różnym charakterze czy usposobieniu. Każdy znajdzie kogoś, kogo polubi, z kim może się zaprzyjaźnić.
Bajkochłonka: Na jak wiele części zaplanowana jest ta seria? Czy w planach są już kolejne tomy?
Weronika Szelęgiewicz: Nie mam pojęcia, bo seria w ogóle nie była zaplanowana. Gdy napisałam pierwszą część byłam przekonana, że to koniec. Żartowałam, że książka ma kompozycję podobną do „Chłopów” Reymonta – pokazuje życie gromady, na tle przyrody, na planie roku. I to wystarczy.
Po paru latach przyszedł mi do głowy pomysł na drugą część. I też byłam pewna, że to już koniec. Potem napisałam trzecią. Na razie nie planuję kontynuacji, ale nie wykluczam, że przyjdzie mi do głowy kolejny pomysł i wtedy go opiszę.
Bajkochłonka: Gdyby zaproponowano Pani przenieść ,,Koniberki” na ekran w postaci animacji, jaką historię z książek chciałaby Pani widzom pokazać jako pierwszą?
Weronika Szelęgiewicz: Gdyby „Koniberki” miały się ukazać w wersji filmowej, to najlepszy byłby serial, który by pokazywał przygody z obu pierwszych części po kolei. Natomiast film pełnometrażowy mógłby powstać na podstawie części trzeciej. Ale się rozmarzyłam :D.
Bajkochłonka: Zanim napisała Pani pierwszą książkę, czy specjalnie się do tego jakoś Pani przygotowywała?
Weronika Szelęgiewicz: W ogóle się nie przygotowywałam do pisania książki. Mam jednak ukończoną filologię polską. Te studia nie przygotowują do twórczości własnej, ale dają wiedzę na temat tego, jak powinna być skonstruowana i napisana dobra książka.
Uważam, że dzieci należy traktować poważnie, bez infantylizowania, bez zbędnego moralizatorstwa i tego się trzymam.
Bajkochłonka: Co jest najtrudniejszego w pisaniu dla dzieci?
Weronika Szelęgiewicz: Dla mnie zawsze najtrudniejsze jest znalezienie czasu na pisanie. Samego pisania nie postrzegam jako trudnego. Uważam, że dzieci należy traktować poważnie, bez infantylizowania, bez zbędnego moralizatorstwa i tego się trzymam. Książek nie planuję drobiazgowo. Po prostu historia sama się snuje. Z reguły nie wprowadzam większych poprawek, wersja wstępna niewiele się różni od tego, co znajduje się w wydrukowanej książce.
Bajkochłonka: A jakie książki pamięta Pani z własnego dzieciństwa? W jaki sposób wywarły na Pani wrażenie i poniekąd Panią ukształtowały?
Weronika Szelęgiewicz: Ulubionych książek z dzieciństwa mam wiele. Myślę, że czytałam wiele nieznanych dziś książek. Do moich ulubionych należały: „ O księciu Gotfrydzie rycerzu gwiazdy wigilijnej” Haliny Górskiej, „Paziowie króla Zygmunta” Antoniny Domańskiej, „Belfegor z Drewnianej Górki” Markety Zinnerovej, „Fikołek” Josefa Grunda, „Dziewczynka i deszcz” Mileny Lukesovej. Potem zaczytywałam się w książkach przygodowych. Seria o Tomku Wilmowskim, „Winnetou”, trylogia Sienkiewicza podbiły moje serce.
Teraz widzę, że te książki łączy to, że ich autorzy pisali pięknym, bogatym językiem. Gdy powstawały, nikt nie uważał, że do dzieci trzeba mówić w sposób uproszczony, zdaniami pojedynczymi, z prostym słownictwem. Dzięki temu nigdy nie poznałam bariery językowej przy czytaniu literatury dawnych epok. Od wczesnego dzieciństwa była dla mnie zrozumiała.
Bajkochłonka: Co jest dla Pani w życiu najważniejsze?
Weronika Szelęgiewicz: Zgadzam się z Bartoszewskim, że warto być przyzwoitym, choć to się nie opłaca. Warto też być odważnym, by nie bać się walczyć o to, co słuszne. Stosunek do innych i świata, który nas otacza, świadczy o tym, jakimi ludźmi jesteśmy.
Bajkochłonka: Gdyby miała Pani więcej czasu dla siebie, jakiej pasji by się Pani poświęciła?
Weronika Szelęgiewicz: Gdybym miała więcej czasu, poświeciłabym go na pisanie, robótki ręczne, spotkania ze znajomymi. No i na czytanie książek.
Bajkochłonka: Bardzo dziękuję za rozmowę!
Moje recenzje książek Weroniki Szelęgiewicz:
Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Sprawdź najnowsze recenzje, tutaj: bajkochlonka.pl