Roch Urbaniak, czyli malarstwo i potrzeba opowiadania historii – wywiad Strefa Rozmów

Tekst powstał w ramach inicjatywy Strefa Rozmów

Myślę że przez całe życie nasiąkamy kontekstami, wrażeniami i obrazami i to one uczą nas patrzeć na świat.

Bajkochłonka: Co było najpierw – potrzeba malowania czy opowiadania historii?

Roch Urbaniak: Ciężko powiedzieć. Z jednej strony jestem malarzem i nie wyobrażam sobie bez tego życia. To dla mnie najważniejsza i najbardziej naturalna forma ekspresji. Ale z drugiej potrzeba opowiadania historii towarzyszy mi od dziecka. Zresztą malarstwo też jest dla mnie ważne, nie tyle jako nakładanie farb na płótno – co jako forma opowiadania i tworzenia światów. Więc chyba jednak najpierw była potrzeba opowiadania. 

Bajkochłonka: Gdzie szuka Pan inspiracji do swoich obrazów?

Roch Urbaniak: Teraz już nie szukam. Same przychodzą. Myślę że przez całe życie nasiąkamy kontekstami, wrażeniami i obrazami i to one uczą nas patrzeć na świat. Na początku sami decydujemy gdzie szukamy, czym karmimy wyobraźnię. Ale z czasem ten filtr przez który widzimy rzeczywistość zaczyna działać bez naszej wiedzy. Wtedy inspiracje pojawiają się same, często w niespodziewanych miejscach. Jakiś widok, jakaś opowieść, jakieś słowo. To wszystko potrafi w zaskakujący sposób dać życie nowemu pomysłowi na obraz albo bajkę. 
Już pod koniec studiów w moje obrazy zaczęła wkradać się ilustracyjność oraz potrzeba opowiadania nimi historii.

Bajkochłonka: A jakie miejsca Pan odwiedził, które mogły w niespodziewany sposób zadziałać na wyobraźnię?

Roch Urbaniak: Miałem szczęście sporo pojeździć po Azji. Nepal, Indie, Birma, Laos, Chiny, Japonia. To wspaniałe i niezwykłe miejsca uczące nas nie tylko tego, że fajnie jest podróżować i przeżywać przygody, ale też tego jak różny jest świat, jego kształty smaki i zapachy. Ale jednocześnie jak podobni są ludzie, i jak łatwo jest się porozumieć zwykłą serdecznością i uśmiechem, nawet jeżeli nie znamy swoich języków. Inną ważną nauką z takich wyjazdów jest uświadomienie sobie w jak niezwykle bogatym, dostatnim i spokojnym kawałku świata mieszkamy.  

Bajkochłonka: Jaki był pierwszy, ważny Pana obraz?

Roch Urbaniak: Już pod koniec studiów w moje obrazy zaczęła wkradać się ilustracyjność oraz potrzeba opowiadania nimi historii. Mój dyplom na ASP w Krakowie był w zasadzie serią ilustracji do różnych mitów z najdalszych stron świata. Jednak gdybym miał wskazać jeden obraz, który był jakimś ważnym momentem dla mojej twórczości, to byłyby to latające wieloryby z obrazu „Sny w rzeczywistość”. Był to mój pierwszy obraz przy którym dotarło do mnie, że pod warstwą wizualną kryje się coś jeszcze. Opowieść, którą można spisać. 
Ale kiedy chce się wydać swoją pierwszą książkę, jedno zainteresowane wydawnictwo jest wszystkim czego potrzeba. 

Bajkochłonka: Jednak pierwszą Pana spisaną autorską książką był ,,Papiernik, czyli skąd się biorą opowieści”. Jak powstał pomysł na tę książkę? Czy to wydawnictwo Tadam zgłosiło się do Pana?

Roch Urbaniak: Pomysł na Papiernika narodził się przy okazji konkursu na krótką formę komiksową organizowanego przez Międzynarodowy Festiwal Komiksu w Łodzi. Bardzo lubię i cenię komiks jako formę sztuki, która moim zdaniem najpełniej łączy narrację z obrazem. Jakiś czas wcześniej na jednym z moich obrazów pojawiła się postać tajemniczej istoty zbierającej z drzewa papierowe ptaki.  Zaintrygowała mnie na tyle, że postanowiłem poszukać w tym obrazie jakiejś historii, dowiedzieć się więcej o tym kim jest ten ktoś. I tak narodził się Papiernik – zbieracz opowieści.
Komiks zdobył wtedy Grand Prix co dało mi dodatkową motywację żeby rozwijać ten temat i zastanowić się jak mogę zacząć splatać moje malarstwo ze słowem. Wiedziałem że w wielu moich obrazach kryją się historie i wystarczyło je opowiedzieć. Przygotowałem więc portfolio z wyborem moich prac oraz pomysłem na książkę, a potem podczas Targów Książki w Krakowie obszedłem chyba wszystkie wydawnictwa zajmujące się literaturą dziecięcą. Zainteresowane było tylko jedno wydawnictwo, Tadam. Ale kiedy chce się wydać swoją pierwszą książkę, jedno zainteresowane wydawnictwo jest wszystkim czego potrzeba. 
Nie ma planu, nie ma szkicu opowieści. Jest zabawa we wpatrywanie się w swoje obrazy i zastanawianie się, co chcą mi powiedzieć. 

Bajkochłonka: Czyli najpierw były obrazy, w inspiracji do których następnie powstały teksty? 

Roch Urbaniak: Przy pierwszym ,,Papierniku” wybrałem obrazy, które wydały mi się najbardziej atrakcyjne wizualnie i dopisałem do nich bajki, które mogły być tymi obrazami ilustrowane. W wypadku ,,Targowiska Opowieści” sytuacja była już trochę inna, bo ze względu na długość tekstów musiałem do każdej opowieści domalować trochę pasującego materiału. Przy ,,Zaklinaczu Tygrysów” tekst i obrazy powstawały w zasadzie równolegle. A przy ,,Bajkach Tygrysa” znowu wróciłem do sposobu, w jaki pracowałem nad pierwszym ,,Papiernikiem”. I to chyba najfajniejsza i najciekawsza z mojej perspektywy droga. Nie ma planu, nie ma szkicu opowieści. Jest zabawa we wpatrywanie się w swoje obrazy i zastanawianie się, co chcą mi powiedzieć. 

Bajkochłonka: Czym kierował się Pan, wybierając opowieści do pierwszej książki?

Roch Urbaniak: Atrakcyjnością obrazów. Oraz tym żeby były jak najbardziej różnorodne. No i może również tym, żeby jakość reprodukcji była wystarczająco dobra, żeby nadawały się do druku:)

Bajkochłonka: Kim jest dla Pana postać Papiernika?

Roch Urbaniak: Trochę alter ego. Tak przynajmniej myślałem przy okazji komiksu i pierwszych dwóch książek. Ale już przy okazji ,,Targowiska Opowieści” okazało się, że postać narratora jest dla mnie mniej ciekawa niż bohaterowie poszczególnych historii. Dlatego w drugiej książce pojawili się kolejni Papiernicy i baśnie o tym kim są i jak stali się poszukiwaczami opowieści. A potem, w ,,Zaklinaczu Tygrysów” pojawił się Ari i Tygrys. To oni stali się głównymi bohaterami, a Papiernik na chwilę zniknął, po to by pojawić się znowu w ,,Bajkach Tygrysa” i ostatecznie oddać im rolę narratora. Ale lubię go, dużo mu zawdzięczam i jestem pewien że w kolejnych książkach wróci na pierwszy plan. 

Bajkochłonka: Jak długo powstaje jeden, szczegółowy obraz?

Roch Urbaniak: Zależy od formatu, ale zazwyczaj między tydzień a dwa tygodnie. 

Bajkochłonka: Obecnie na koncie ma Pan już cztery książki autorskie – w tym dwie najnowsze z wydawnictwem Dwukropek. Ostatnio miałam właśnie przyjemność przeczytać przywoływaną już przez Pana pozycję ,,Papiernik. Bajki tygrysa” – zachwyciła mnie! Dlaczego postanowił Pan poruszyć w niej m.in. wątki dotyczące nauki przebaczania czy umiejętności rozwiązywania problemów, dzięki rozmowie?

Roch Urbaniak: Ponieważ potrzebujemy tych prostych prawd. Tych małych uprzejmości, tych kilku oddechów na uspokojenie kiedy coś nas denerwuje, krótkiej chwili refleksji zanim coś ocenimy i wydamy werdykt w jakiejś sprawie. Wydaje mi się, że to są recepty na dużo zła dziejącego się na świecie. I dlatego sądzę, że to ważne żeby pokazywać ich wartość i znaczenie. Nawet jeżeli w swoje cichej łagodności nie wydają się zbyt ekscytujące czy warte opowieści. 

Bajkochłonka: Czy uważa Pan, że nowe pokolenia są uboższe o niektóre te cechy?

Roch Urbaniak: Nie. Ale to dlatego, że nie przepadam za generalizowaniem. Nie umiem zdefiniować „nowego pokolenia” i tego co je charakteryzuje. Są fajni ludzie i niefajni. A dzieciaki zawsze są super, chyba że miały pecha trafić na niefajnych dorosłych. Nie wydaje mi się, żeby sama przynależność pokoleniowa coś dawała albo odbierała. 
A dostrzeganie magii to niezwykle cenna umiejętność, która bardzo łagodzi rzeczywistość. 

Bajkochłonka: Gdyby musiał Pan zdecydować i wybrać jedną bajkę, która według Pana ma najważniejsze przesłanie, co by to było?

Roch Urbaniak: To bardzo trudne zadanie. Nie umiem wskazać jednej bajki z jednym przesłaniem, ale całościowo pewnie poleciłbym książki Gaimana. Nawet nie dlatego, że zawierają w sobie jakieś wyjątkowo ważne treści, czy dlatego że wszystkie są wybitne (bo nie wszystkie), ale dlatego że Neil Gaiman umie patrzeć na świat w sposób, który pozwala zauważać w prozie codzienności magię i niezwykłość. Jego twórczość pomaga się tego nauczyć. A dostrzeganie magii to niezwykle cenna umiejętność, która bardzo łagodzi rzeczywistość. 

Bajkochłonka: Jakie książki towarzyszyły Panu w dzieciństwie?

Roch Urbaniak: Tony komiksów, które kupował mi Tata, od wspaniałego Thorgala po wizualną kakofonię i grafomanię wydawanych przez TMSemic superbohaterów. Do tego bardzo dużo fantastyki, i to tej ze średnio-niższej półki, takiej jak dalsze losy bohaterów Gwiezdnych Wojen czy epickie przygody elfów i krasnoludów w Zapomnianych Krainach. Ale najważniejsza jest ,,Dinotopia” Jamesa Gurneya. Imponująca plastycznie, utrzymana w duchu Verne’a opowieść o odkryciu zaginionego lądu gdzie ludzie i dinozaury koegzystują, tworząc utopijną cywilizację. To książka, a w zasadzie plastyczno literackie dzieło sztuki, które w największym stopniu wpłynęło na to czym się obecnie zajmuję. 
W każdy piątek spotykam się ze znajomymi i przez kilka godzin, panowie deweloperzy, redaktorzy w dużych wydawnictwach, lekarze i ja, siadamy przy stole, turlamy kości i opowiadamy sobie historie o smokach i magii. 

Bajkochłonka: Co może być dobrym treningiem dla dziecięcej wyobraźni?

Roch Urbaniak: Poza oczywistymi kwestiami takimi jak czytanie z dziećmi bajek, bawienie się z nimi, pokazywanie i tłumaczenie świata, osobiście polecam jeszcze coś mniej typowego. Gry fabularne. Sam jestem przykładem na to, że mało co tak rozwija wyobraźnię jak granie w gry RPG. Jako Mistrz Gry, czyli narrator takiej zabawy, musisz wykreować świat i potem być dla swoich graczy całym tym światem, każdym jego mieszkańcem i elementem. A jako gracz wpadasz w opowieść, w której nie tylko jesteś głównym bohaterem, ale też możesz zrobić naprawdę wszystko.
Są systemy RPG skierowane do zabawy z dziećmi i uważam, że mało jest równie kreatywnych i rozwijających form spędzania czasu. Zresztą polecam ją wszystkim bez względu na wiek. W każdy piątek spotykam się ze znajomymi i przez kilka godzin, panowie deweloperzy, redaktorzy w dużych wydawnictwach, lekarze i ja, siadamy przy stole, turlamy kości i opowiadamy sobie historie o smokach i magii. 

Bajkochłonka: Co Pan jeszcze robi, kiedy nie pracuje?

Roch Urbaniak: W tym czasie, który zostaje już tylko dla nas, po pracy, po innych obowiązkach, po spędzeniu czasu z rodziną? Gram w gry komputerowe. Ale oczywiście te, w których najważniejsza jest opowieść. 

Bajkochłonka: Czy wiele czasu poświęca Pan na pracę twórczą?

Roch Urbaniak: Od poniedziałku do piątku od 9:30 do 17. Czasami krócej, czasami dłużej. Elastyczność jaką daje mi to, że nie mam nad sobą szefa jest nieoceniona. Z drugiej strony wymaga sporej dyscypliny. Na szczęście malowanie uważam za najfajniejszą formę spędzania czasu więc na szczęście nigdy jeszcze nie musiałem zmuszać się do stanięcia przed sztalugą. 

Bajkochłonka: Jakich kolejnych książek lub projektów literacko-artystycznych możemy spodziewać się w nadchodzących miesiącach?

Roch Urbaniak: W miesiącach? Obrazów. Te powstają cały czas i mam nadzieję, że tak już zostanie. Ale mam też plany na kolejną książkę i myślę w ciągu roku albo będzie gotowa albo na ukończeniu. 

Bajkochłonka: Brzmi fantastycznie – czekam z ciekawością! Bardzo dziękuję za odpowiedzi!

Moje recenzje książek Rocha Urbaniaka:

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Sprawdź najnowsze recenzje, tutaj: bajkochlonka.pl

Poprzedni wpis
Pucio. Logopedyczne memo języczkowe – recenzja gry
Następny wpis
Śnieżna dziewczynka – recenzja książki dla dzieci
Tags: blog książkowy, dla tych którzy kochają książki, ilustrator, ilustrator książek dla dzieci, książki dla dzieci, literatura dziecięca, malarz, polski artysta, Roch Urbaniak, rozmowa o książkach, Strefa Rozmów, wywiad z ilustratorem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.

Moja autorska książka

Pisz recenzje z Bajkochłonką!

Moja autorska książka

Pisz recenzje z Bajkochłonką!

O BAJKOCHŁONCE

Julita Pasikowska-Klica

Moja miłość do książek zrodziła się zanim jeszcze nauczyłam się czytać. Zapach świeżego druku
i szeleszczące kartki pełne przygód były dla mnie tajemnicą, którą chciałam jak najszybciej odkryć.

Na co dzień sięgam po różne tytuły, ale to właśnie bajki mają w mojej biblioteczce miejsce szczególne.

Możesz dowiedzieć się więcej klikając w zakładkę o mnie!

Zapisz się do newslettera Bajkochłonki!

Moja autorska książka

Pisz recenzje z Bajkochłonką!

Losowa recenzja