Tytuł: Zapiski Orifiela
Scenariusz, ilustracje: Michał Kalicki
Wydawnictwo: Timof i cisi wspólnicy
Rok wydania: 2021
Objętość: więcej niż sto
Dla kogo: dla samodzielnych w czytaniu
Ocena ogólna: bardzo przyjemna
Recenzja:
Literatura lubi równowagę, dlatego po ostatniej recenzji optymistycznych ,,Opowieści z trzepaka”, przyszedł czas na gorzko-humorystyczne spojrzenie na okres PRL-u przez palce fikcji oraz cenzury.
,,Zapiski Orifiela” są zbiorem krótkich rozdziałów rozpisanych i zilustrowanych przez Michała Kalickiego, którego możecie kojarzyć już z komiksu ,,Beneficio”.
Autor wychodzi od szerokiego konceptu mistyczno-patriotycznego, wskazującego silne powiązania naszego kraju z siłami wyższymi. Ewidentnie można dostrzec tutaj popularną w literaturze, malarstwie, a nawet filmie tendencję do koronowania Polski na samozwańczą królową kraju powierzonemu Bogu.
Ten religijny aspekt przejawia się jednak tutaj w bezpośredni sposób wyłącznie tylko na początku oraz w tytule książki. We wstępie czytamy, że Orifiel był tym z archaniołów, który musiał opuścić Ziemię wraz z pojawieniem się na niej człowieka. Często ją jednak odwiedzał i choć nie ingerował w życie ludzi, zapisywał to, co zobaczył.
Polska też nie jest tu Polską. To miejsce o wiele mówiącej nazwie Pustka, w którym wszystko na pozór działa, choć prawa logiki nie mają tutaj żadnego zastosowania. Dygnitarze i przywódcy ukazani w karykaturze (jak zresztą wszystko inne) łaskawie zsyłają na ludzi swoje genialne wynalazki, które w teorii mają im ulżyć, a w praktyce ich konsekwencje jeszcze bardziej obciążają społeczeństwo.
W świecie Pustki ceni się pracę i bezmyślność, czyli akurat to, co – powiedziałby ktoś złośliwy – jest uważane także w obecnych czasach.
W wielu krótkich rozdziałach ,,Zapisów Orifiela” możemy udać się w miejsca, które istniały, a nawet istnieją do dzisiaj. Bar Baltazar, Hotel Savoy czy sklepy Sam to tylko kilka przykładów. Nie ma jednak w tych tekstach sentymentalnej nuty. To raczej powściągliwa próba oceny minionej rzeczywistości, która sprawia, że wcale nie czujemy, jakbyśmy czytali pewien wycinek historii.
Za sprawą dodanych elementów, wyolbrzymienia i doboru tematów mamy wrażenie, że obcujemy z fantastyką – światem, który nigdy nie miałby prawa się wydarzyć.
Wyjątkowo czyta się ten tekst w zestawieniu ze szczegółowo oddanymi obrazami. Ich czerń i biel, czasami tylko urozmaicona kolorem z podstawowej palety, oddaje zniechęcenie bohaterów opowieści. Każdy element barwny na tych pejzażach jawi się jako fałsz. Ich nastrojowość oraz siła przekazu kojarzy mi się nieco z obrazami z ,,Anubis. Thin places” Joanny Karpowicz.
,,Zapiski Orifiela” dają nam przekrój świata, w którym nie chcielibyśmy żyć i jakiego nie lubimy, ale mimo to – którego jesteśmy częścią.
Polecam czytelnikom powyżej 17 roku życia.
Link do strony Wydawnictwa: https://timof.pl/katalog/Zapiski+Orifiela/pokaz.html