➜ Tytuł: Eksplodujące kotki. Przepisy na Kotastrofę
➜ Autorzy: Matthew Inman, Elan Lee
➜ Ilustracje: Matthew Inman
➜ Wydawnictwo: Rebel
➜ Rok wydania: 2022
➜ Czas gry: ok. 15 minut (w zależności od scenariusza)
➜ Liczba graczy: od 2 do 5 osób
➜ Dla kogo: dla samodzielnych w czytaniu
➜ Ocena ogólna: bardzo przyjemna
Wątpię, żebym miłośnikom planszówek oraz karcianek musiała przedstawiać tytuł ,,Eksplodujące kotki”. To niezwykle popularna pozycja, która rozruszała już niejedną domówkę. Co jednak powiecie na fakt, że właśnie nakładem Wydawnictwa Rebel ukazała się odświeżona wersja gry, zawierająca najpopularniejsze karty z całej serii?!
Ostateczna edycja gry w jednym pudełku
,,Eksplodujące kotki. Przepisy na Kotastrofę” to humorystyczna i wyzwalająca rywalizację karcianka, której autorami jest duet Matthew Inmana oraz Elana Lee. Twórcy odpowiadają także za inną fantastyczną planszówkę, o której pisałam na stronie – ,,Gra w kotka i pyszczek”.
Teraz zamiast kupować podstawową grę i dodatki (które w większości są już i tak niedostępne), wystarczy sięgnąć po najnowsze pudełko! Co więcej, ta edycja wzbogacona została o… kołnierz wstydu! To fantastyczny gadżet, którego jeden z graczy, za karę za gapiostwo, musi nosić podczas zabawy.
Dlaczego wszyscy znają Eksplodujące kotki?
Zanim przejdę to omawiania zawartości pudełka, myślę, że warto napisać kilka słów, skąd w ogóle wzięło się to zamieszanie wokół tego tytułu. Gra została stworzona w 2015 roku, kiedy jej twórcy ogłosili zbiórkę w serwisie crowdfundingowym. Przypadkowi użytkownicy strony szybko dostrzegli potencjał tej karcianki i wsparli projekt w liczbie ponad 219 000 osób (a to naprawdę ładny wynik!).
To nietypowa gra, która opiera się na złośliwościach, podkładaniu świń i wygrywaniu za wszelką cenę. Jeżeli chcecie komuś utrzeć nosa i pokazać mu, gdzie raki zimują (jak np. ja mojemu mężowi, gdy wyprowadzi mnie z równowagi) – to koniecznie zaproponujcie partyjkę w ,,Eksplodujące kotki”!
Co zawiera pudełko?
Nowa edycja gry zawiera zbiór najlepszych (ale nie wszystkich) kart z poprzednich wydań, m.in.:
- Eksplodujące kotki,
- Implodujące kotki,
- Szczekające kotki,
- Frywolne kotki.
Imponujących rozmiarów pudełko zostało wyposażone w coś, co mnie absolutnie ujęło (jako miłośniczkę równo ułożonych kart), czyli organizer! Znacznie pomaga to także w rozpoczynaniu nowych rund, kiedy wyciąga się grę po krótkiej przerwie (zdjęcie na końcu recenzji).
Pudełko zawiera również:
- 13 broszurek z przepisami, oferującymi różne scenariusze gry dla 2, 3, 4 lub 5 osób, określające długość rozgrywki i potrzebne karty,
- 5 pustych broszurek na nowe przepisy,
- 121 kart,
- kołnierz wstydu zapinany na rzepy, o którym już wspominałam,
- krótką instrukcję oraz przewodnik po polu bitwy, który tłumaczy niuanse kart, a po którego sięga się tylko w przypadku jakichś nieścisłości.
Jak grać w Eksplodujące kotki: Przepis na Kotastrofę?
Cała mechanika gry jest bajecznie prosta, a wytłumaczenie zasad nie zajmuje dłużej niż kilka minut. Najważniejsze to pamiętać o tym, że karta Eksplodującego Kotka jest niebezpieczna i trzeba zrobić wszystko, żeby jej nie dobrać.
Nie trzeba martwić się liczbą kart na ręku czy zapamiętywaniem skomplikowanych reguł. Wszystko co trzeba wiedzieć, napisane jest na kartach oraz w scenariuszu, czyli wybranej broszurce z przepisem. Jest kilka możliwości bronienia się, ale przede wszystkim – wkopywania w porażkę przeciwników.
W ,,Eksplodujące kotki” polecam zresztą grać większą grupą. Choć zabawa w duecie też jest fajna, to jednak prawdziwa rywalizacja pojawia się przy czterech lub pięciu graczach! I oczywiście – można spędzać czas przy tym tytule całą rodziną. Ze względu na dość zajadły humor sugerowany jest on dzieciom powyżej 12 lat.
Grę do recenzji przekazało Wydawnictwo Rebel: