Tytuł: ,,Pandemic Legacy: Sezon 0”
Autorzy: Matt Leacock, Rob Daviau
Ilustracje: Dan Gerlach, Monica Helland, Atha Kanaani, Samuel Shimota
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo: Rebel
Czas gry: ok. 90 minut (jeden scenariusz), łącznie około 48 godzin doskonałej zabawy
Liczba graczy: od 2 do 4 graczy
Dla kogo: dla samodzielnych w czytaniu
Ocena ogólna: wybitna
Recenzja:
Jak zrecenzować grę, która kryje w sobie tyle niespodzianek, że każda informacja odbiera przyjemność samodzielnego jej odkrywania?
Gry typu legacy charakteryzują się zmiennością zasad w trakcie rozgrywki. Z każdą kolejną ,,rundą” mechanizm narzuca nam nowe reguły, urozmaicając tym samym zabawę i sprawiając, że rozszerza się jej scenariusz. To gracz jest tym, który rzeczywiście wpływa nie tylko na przebieg gry, ale i na całą zawartą w niej opowieść.
Twórcą, który po raz pierwszy zaproponował tego typu rozgrywkę był Rob Daviau – dokładnie ta sama osoba, która stworzyła grę, o której za chwilę wam opowiem.
(Gra zawiera dużą planszę świata.)
(Czerwonych agentów należy jak najszybciej likwidować, bo kiedy jest ich za dużo – może dojść do eskalacji konfliktów.)
,,Pandemic Legacy: Sezon 0” to najnowsza wersja kooperacyjnych gier ,,Pandemic Legacy: Sezon 1” oraz ,,Pandemic Legacy: Sezon 2”. Jeżeli jednak podobnie jak ja, nie mieliście okazji grać w nie wcześniej – nie martwcie się. Obecna odsłona jest niezależnym tytułem, który tylko trochę nawiązuje do poprzednich narracyjnie.
Gracze wcielają się w absolwentów medycyny zwerbowanych przez CIA w roli tajnych agentów. Jest rok 1962, a wpływy ZSRR są coraz bardziej odczuwalne na całym świecie. Właśnie pojawiła się plotka o nowej broni biologicznej, która ma szansę sparaliżować funkcjonowanie wszystkich dużych ośrodków miejskich.
Zadaniem graczy jest zlokalizować problem, powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa oraz wypełnić zadania powierzone przez CIA.
(Każdy gracz dostaje swój własny paszport i musi stworzyć wiarygodnego agenta, który nie pozwoli się szybko zidentyfikować.)
(Skrytki w których ukryto tajne informacje od CIA.)
,,Pandemic Legacy: Sezon 0” to niezwykła planszówka, która w zasadzie… jest jednorazowa! Możecie zagrać w nią tylko raz, ale ta gra może zająć nawet 48 godzin. Na szczęście podzielona jest na 12 miesięcy. Przygodę rozpoczynamy w styczniu i możemy wygodnie przerwać ją w wybranym momencie.
Ja grałam w nią w dwuosobowej drużynie i do chwili pisania recenzji ukończyliśmy właśnie czerwiec (co ważne – z sukcesem 😉 ). Szczerze mówiąc, razem z mężem już nie możemy się doczekać kontynuacji. Gra zachwyca dobrze pomyślanym i angażującym scenariuszem, ale nawet jej konstrukcja przewiduje mnóstwo skrytek, bonusów, niespodzianek i zaskoczeń. Wraz z mijaniem kolejnych miesięcy, pojawiają się nowe trudności ale i gratyfikacje. Co ciekawe – nowe zasady łapie się w lot, a dzięki naklejkom odnajdywanym w różnych miejscach pudełka, można łatwo nanosić zmiany.
(W trakcie całej rozgrywki gromadzimy w specjalnych teczkach istotne dla nas informacje.)
(Niektóre dowody trzeba zniszczyć, żeby żaden wróg nie mógł ich przechwycić.)
Naprawdę warto podkreślić, że choć jest to gra strategiczna, która wymaga myślenia, wspólnego ustalania działania i podejmowania indywidualnych decyzji, to jest to pozycja stosunkowo nie za mocno skomplikowana. Pisałam kiedyś o ,,Detektywie” – planszówce, która miała nieco podobną mechanikę, choć finalnie mogła dla mniej zaawansowanych graczy być zbyt przytłaczająca. W ,,Pandemic Legacy: Sezon 0” świetnie mogą się bawić osoby już powyżej 14 roku życia; można grać w nią 4-osobową rodziną lub w parze dziecko z rodzicem.
Śmiało mogę przyznać, że to najlepsza gra planszowa w jaką grałam do tej pory. Choć może wam się wydawać, że jej jednorazowość jest wadą, moim zdaniem to wręcz atut. To pozycja, która oferuje kilkanaście godzin rewelacyjnej zabawy, o której długo nie zapomnicie.
Grę do recenzji przekazało Wydawnictwo Rebel: