Shangri-La – recenzja komiksu

Tytuł: Shangri-La

Scenariusz: Mathieu Bablet

Rysunki: Mathieu Bablet

Tłumaczenie: Katarzyna Gajewska-Wąsowicz

Wydawnictwo: Timof Comics

Rok wydania: 2020

Objętość: prawie jak encyklopedia!

Dla kogo: dla samodzielnych w czytaniu

Ocena ogólna: wybitna

 

Recenzja:

To jest tak dobry komiks, że zasługuje na bardziej obszerną recenzję. Rzadko też piszę o tym już na początku, ale to pozycja, którą naprawdę TRZEBA przeczytać i obejrzeć. Zdecydowanie najmocniejsza książka, jaką czytałam w tym i prawdopodobnie w poprzednim roku. 

Futurystyczny tytuł ,,Shangri-La” to dzieło Mathieu Bablet, francuskiego twórcy zafascynowanego kulturą science fiction. Wszystko, co powstało z jego udziałem do 2016 roku było swego rodzaju przygotowaniami do tej obszernej i pełnej historii, którą udało mu się wykreować.

To jego w pełni autorskie dzieło, począwszy od scenariusza, rysunków, a nawet poprzez kolor. Może dlatego wszystko tutaj rewelacyjnie ze sobą współgra, nie ma zgrzytów, ani niezgodności, całe to uniwersum ,,kupuje się” bez mrugnięcia okiem.

 

Główna akcja ,,Shangri-Li” dzieje się w przyszłości, kilkaset lat do przodu. Nie jest powiedziane kiedy dokładnie, ale wiadomo, że XXI wiek odcisnął na bohaterach komiksu poważne piętno. Uchodzi za czas upadku i apokalipsy, kiedy Ziemia przestała być zdolna do zamieszkania, i trzeba było migrować na unoszące się w przestrzeni kosmicznej satelity.

Głównym bohaterem tego dość posępnego świata jest Scott. Mężczyzna, który początkowo wydaje się być w pełni spełnioną i szczęśliwą jednostką, zasilającą szeregi społeczności Kolonii. Nie do końca ma ochotę wysłuchiwać swojego brata oraz jego przyjaciół, którzy twierdzą, że rzeczywistość jest daleka od utopii.

Organizacją, która pełni na stacji rolę nie tylko politycznych organów, ale i swego rodzaju bóstwa jest TIANZHU. To oni zapewniają ludziom pracę, wypłacają pensje, oferują produkty, zakwaterowanie i napędzają sprzedaż. Oni ustalają co jest teraz modne, o czym należy myśleć i w jaki sposób działać. Stopień manipulacji ludźmi jest tam niewiarygodnie wysoki. Czytając ,,Shangri-Lę”  można zauważyć niepokojące podobieństwa z tamtą rzeczywistością, a czasami współczesnymi. 

Chronologia komiksu także została zbudowana w bardzo sprytny sposób. Teoretycznie akcja przebiega liniowo – od wydarzeń najwcześniejszych, po najpóźniejsze. Czytając go jednak szybko zdacie sobie sprawę, że to, co zdarzyło się najpierw, jest konsekwencją znacznie późniejszych działań. 

,,Shangri-La” jest opowieścią przytłaczającą i trudną. Ukazuje niezwykle brutalną stronę ludzi, którzy nie mając w sobie za grosz pokory, posuwają się do coraz bardziej tragicznych w skutki decyzji. Bez reguł moralnych, zatracają się w wizji kreowania siebie na obraz Boga. 

Zewsząd wypływa na wierzch ociekający brakiem empatii konsumpcjonizm, fałsz, manipulacja i przede wszystkim próba ustalenia – KTO JEST TYM DOBRYM.

To komiks, który nie dzieli bohaterów równo na czarne charaktery i bohaterów. To zawiła historia o walce – tej wewnętrznej, ale i o eksponowaniu siły w celu zjednoczenia z innymi (nawet jeżeli jest to wysiłek pozbawiony sensu).

W końcu – to opowieść o zaskakującej puencie, która wydaje się oznajmiać, że historia zawsze zatacza koło, a my jesteśmy po prostu na którymś z jej zakrętów.

 Być może będąc bezpośrednio po lekturze, i jeszcze bez dystansu do niej – nie odnajduję w tym tytule żadnych wad czy potknięć. Każda część w tej misternie zaprojektowanej układance, jest na swoim miejscu. 

Długo można się rozwodzić chociażby nad samą warstwą kolorystyczną czy nad mistrzostwem Bableta w ukazaniu architektury krajobrazu. Mieszkania w kształcie litery F, zawiłe korytarze, ściany okute metalem, wielokondygnacyjne bloki, których nadrzędnym celem jest stworzenie imitacji klatek i klaustrofobicznej przestrzeni, która sama z siebie działa na każdego jej mieszkańca destrukcyjnie. 

Kolory wypełniające kadry to ważne generatory nastroju, a że twórca często lubi przeskakiwać z jednego w drugi, serwuje czytelnikowi emocjonalny roller coaster bez trzymanki. Żółć odzwierciedla toksyczność systemu, ale również nieświadomość i fałsz. Czerń kosmosu działa kojąco, pozwala odpocząć nie tylko naszym oczom, ale i nerwom. Z kolei niebieski jest oznaką niepokoju, ale i początkiem zmian. 

,,Shangri-La” każdego czytelnika zaskoczy, ale i zachwyci, zmusi do refleksji i mam nadzieję, pozwoli uświadomić jak małą wartość ma ślepe podążanie za materialnymi przyjemnościami, a jak duże znaczenie powinno w codziennym życiu odgrywać myślenie o innych. 

Polecam od 16. roku życia.

Link do strony Wydawnictwa: https://timof.pl/katalog/Shangri-La/pokaz.html


Poprzedni wpis
Filiżankowy domek. Przyjęcie u Króliczków – recenzja przedpremierowa!
Następny wpis
Pucio. Domino – recenzja klasycznej gry w nowym wydaniu!
Tags: +100, +17, +18, 2020, apokalipsa, brutalność, empatia, Katarzyna Gajewska-Wąsowicz, komiks, komiksy, komiksy dla dorosłych, komiksy dla młodych dorosłych, komiksy dla nastolatków, konsumpcjonizm, kosmos, Mathieu Bablet, najlepsze komiksy 2020, nowości komiksowe, postapokalipsa, przyszłość, recenzje komiksów, science fiction, Shangi-La, Timof, Timof comics, Wydawnictwo Timof Comics

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.

Moja autorska książka

Pisz recenzje z Bajkochłonką!

Moja autorska książka

Pisz recenzje z Bajkochłonką!

O BAJKOCHŁONCE

Julita Pasikowska-Klica

Moja miłość do książek zrodziła się zanim jeszcze nauczyłam się czytać. Zapach świeżego druku
i szeleszczące kartki pełne przygód były dla mnie tajemnicą, którą chciałam jak najszybciej odkryć.

Na co dzień sięgam po różne tytuły, ale to właśnie bajki mają w mojej biblioteczce miejsce szczególne.

Możesz dowiedzieć się więcej klikając w zakładkę o mnie!

Zapisz się do newslettera Bajkochłonki!

Moja autorska książka

Pisz recenzje z Bajkochłonką!

Losowa recenzja