Tytuł: ,,Gili, gili – słówka z ostatniej chwili”
Autor: Corinne Dreyfuss
Ilustracje: Benjamin Chaud
Tłumaczenie: Katarzyna Skalska
Wydawnictwo: Zakamarki
Rok wydania: 2019
Objętość: chudzina
Dla kogo: dla najmłodszych
Ocena ogólna: wybitna
Recenzja:
Książek dla najmłodszych czytelników jest zatrzęsienie: kontrastowe, do kąpieli, ze słówkami, z przesuwanymi elementami czy ze zdjęciami. Czasami jednak trafia się perełka – z pozoru niczym się nie wyróżnia, zbudowana jest z tym samych elementów co pozostałe, ale nie jesteśmy w stanie przejść obok niej obojętnie i po prostu chcemy, żeby znalazła się w biblioteczce naszego dziecka.
,,Gili, gili – słówka z ostatniej chwili” to właśnie tego rodzaju książka. Co prawda, nie można o niej powiedzieć, że jest najpiękniejsza, bo ilustracje Benjamina Chouda mimo, że je bardzo lubię, są mówiąc subtelnie – bardzo oryginalne (moje ulubione to chociażby te z ,,Pomelo rośnie„, ,,Feralne urodziny ze skarpetką”, ,,Wierzcie w Mikołaja”, ,,Sto porad dla nieśmiałych„).
To jednak zawarte w niej scenki rodzaju są wyjątkowo dobrze wyselekcjonowane. Każda narysowana sytuacja ma w sobie niezwykły urok oraz wywołuje automatyczny uśmiech na twarzy oglądającego.
Najważniejsze jednak w ,,Gili, gili – słówka z ostatniej chwili” jest to, że porusza też kwestie, które z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu, często uważa się za tematy tabu.
Głównym bohaterem książki jest Dzidzia. Dzidzia wygląda trochę, jakby została zapożyczona z książek sprzed 20 lat, a jej nosek en face przypomina nieco świński ryjek. Trudno jednak odmówić mu (to znaczy Dzidzi) uroku, szczególnie kiedy patrzymy na słodkie kręcone włoski przy uszkach oraz na rumiane policzki.
Dzidzia robi jednak dokładnie to, co większość dzieci około 6. miesiąca życia a dwóch lat. Obserwuje dorosłych (czyli dużych), jeździ na rowerku i przewraca się, słucha, chowa się , bawi, brudzi, je, kocha i jest kochana.
,Gili, gili – słówka z ostatniej chwili” to książka, w której każda sytuacja określana jest jakimś wyrazem dźwiękonaśladowczym lub krótkim stwierdzeniem, którego używają zazwyczaj tylko dzieci. Dzięki temu sprawia wrażenie, jakby była pisana w dwóch językach.
Podoba mi się, że pojawia się w niej postać niani (która bardzo rzadko pojawia się w książkach dla dzieci), która może być równie dobrze panią przedszkolanką.
Autorzy uwzględnili też w książce moment karmienia dziecka piersią, co także zasługuje na aprobatę oraz różnice anatomiczne na przykładzie dziewczynki i chłopczyka. Pojawiło się tutaj także bardzo ładne słowo: ,,siusiajka”, będący żeńskim odpowiednikiem siusiaka.
,Gili, gili – słówka z ostatniej chwili” to niezwykle udana książka kartonowa z pogrubionymi stronami i zaokrąglonymi, bezpiecznymi rogami.
Polecam ją dla każdego malucha od 6-ego miesiąca życia.
Link do strony wydawnictwa: http://www.zakamarki.pl/index.php/gili-gili-slowka-z-ostatniej-chwili.html?dir=asc&order=a