Tytuł: Horror
Autor: Madlena Szeliga
Ilustracje: Emilia Dziubak
Wydawnictwo: Gereon
Rok wydania: 2018
Objętość: chudzina
Dla kogo: dla samodzielnych w czytaniu
Ocena ogólna: wybitna
Recenzja:
Kiedy usłyszałam, że powstaje nowa książka autorstwa Madleny Szeligi i to w koprodukcji z Emilią Dziubak wiedziałam, że to będzie pozycja obowiązkowa do zapoznania się. Ponadto, tytuł został wydany przez Wydawnictwo Gereon, które dopracowuje każdą książkę do perfekcji – miałam więc pewność, że będzie to wydawniczy majstersztyk.
Zarówno z Madleną Szeligą jak i Wydawnictwem Gereon zetknęłam się już przy okazji poprzednich książek autorki ,,Czego tu się bać?” oraz serii ,,Rodzina sztućców” (linki do recenzji: http://bajkochlonka.pl/2018/03/23/rodzina-sztuccow-oraz-rodzina-sztuccow-ii-recenzja/ http://bajkochlonka.pl/2018/03/15/czego-tu-sie-bac-recenzja/).
Widać wyraźnie, że pisarka lubi czasami przestraszyć swoich czytelników. Jej najnowsza książka nosi tytuł ,,Horror” i jest skierowana dla dzieci, chociaż na pewno nie dla tych najmłodszych. Idealnym czytelnikiem będą starszaki od 9-ego roku życia.
Szczerze mówiąc ostatnio zauważyłam pewną tendencję w literaturze dziecięcej właśnie do pisania historii, które albo są inspirowane filmowym stylem noir albo klasyką kryminału. Z czego to wynika? Jestem pewna, że takie pozycje są odpowiedzią na rosnące zapotrzebowanie.
Dzieci zawsze lubiły rzeczy, które przynależne są dorosłym. Z przyjemnością w dzieciństwie oglądałam filmy przeznaczone dla widowni od 16-ego roku życia będąc dużo młodszym, albo czytałam książki, które nie do końca skierowane były do nastolatków. Współcześnie ta kwestia wygląda bardzo podobnie. Młodzi chcą czytać historie, które zjeżą im włos na głowie, nawet jeżeli później zaczną obsesyjnie bać się ptaków.
,,Horror” to książka, która opowiada o zbrodniach. Opisuje ludzi jako nikczemnych i pozbawionych serca, ale robi to w sposób zupełnie abstrakcyjny. Bo jak człowiek może trafić do kryminału ucinając głowę słonecznikowi albo obdzierając ze skóry banana?
Madlena Szeliga opisując zupełnie normalne sytuacje użyła słownictwa, z którym możemy się zetknąć czytając akta sądowe morderców. Nawet nazwy rozdziałów zaczynające się od słowa ,,sprawa” mocno sugerują nam charakter historii.
Książka dzieli się na 20 opowieści w których bohaterami są różne owoce i warzywa. To co je łączy, to niechybna śmierć z rąk ludzi, czy to przy użyciu noża czy w innych okolicznościach.
Historie są uzupełnione fenomenalnymi ilustracjami Emilii Dziubak. Nie sposób patrzeć na nie i nie uznać, że ta artystka ma ogromną fantazję i oczywiście talent. Warzywa nabierają ludzkich cech, a ich smutne oczy i buzie przywodzą na myśl niemal realne istoty.
Sama nie wiem czy to właśnie pod wpływem ilustracji czy treści, nabrałam pewnych podejrzeń, że jest to książka o czymś więcej, niż wygląda to na pierwszy rzut oka. Przyszło mi do głowy, że autorka tym tytułem chciała zasygnalizować zachowanie ludzi, które wielokrotnie bardzo zbliżone jest do tego opisywanego, ale niestety względem nie tylko roślin.
Czy nie wydaje Wam się, że pytanie na samym początku książki ,,A co gdyby warzywa naprawdę miały uczucia?” jest nawiązaniem do losu zwierząt, które traktowane są właśnie w sposób opisywany przez autorkę, ale z całą pewnością możemy stwierdzić, że one rzeczywiście czują. Czytanie tej książki nie powinno wzbudzać żadnych kontrowersji, ale co by było gdyby jednak na miejscu warzyw posadzić świnki, krówki albo kurczaki?
O tej książce można wiele powiedzieć. Oprócz niezaprzeczalnych walorów estetycznych to także ważny tytuł, bo oswaja z negatywnymi emocjami (które i tak czasem będą nam towarzyszyć), ale także uczy wrażliwości. Bo które dziecko nie pomyśli o tym, że drzewo może zaboleć, kiedy wyrywa mu gałązkę?
Może dzieci będą namawiać rodziców, żeby nie wyrzucać jedzenia? Albo będą zjadać z talerza wszystko, łącznie z ziemniaczkami i marchewką, żeby nic się nie zmarnowało? 😉
Książka ,,Horror” to piękna pozycja, którą warto mieć z wielu powodów. U mnie na półce z pewnością zajmie honorowe miejsce. Serdecznie Wam ją polecam.
Nie bójcie się ją przeczytać. Nie wszystkie horrory mają złe zakończenia. Ten kończy się dobrze i zaskakująco 😉
Link do strony wydawnictwa: http://gereon.pl/sklep/ksiegarnia-dla-dzieci/horror
9 komentarzy. Zostaw komentarz
Weganie zwrócą na nią uwagę. Mogłaby Pani wrzucić przykładowy fragment?
Pani Agnieszko, ja sama jestem wegetarianką i powiem szczerze, że nie znalazłam w niej nic, co mogłoby działać na niekorzyść moich poglądów 😉 Oczywiście, wklejam fragmenty:
Rozdział 1 ,,Sprawa Marchwi. Solenie ran”
,,(…) Szybie ruchy strasznych dłoni pocierały jej odartym ze skóry ciałem o tarkę. Kawałek po kawałku ginęła. Kawałek po kawałku znikała. Nie została z niej część większa niż kilka milimetrów. (…) Ostatnim miejsce jej spoczynku była salaterka. Zbrodni dokonał przykładny mąż i ojciec.(…)”
Rozdział 4 ,,Sprawa Groszku. Zbrodnia w kołysce”
,,Groszek cukrowy to najsłodsze stworzenie pod słońcem. Każdy z nich jest rodzinny. Każdy najbardziej lubi bliskość innego Groszku. (…) Ich kołyska oderwała się od Matki Krzewu. Czuli, jak się unosi. Teraz płacze już cała piątka malutkich dzieci. A mieli przed sobą całe życie.(…)”
Dziękuję. Mam odnośnie niej mieszane uczucia…
Zupełnie to rozumiem. Tekst rzeczywiście jest nietypowy, ale trzeba pamiętać, że to jednak nie jest książka dla najmłodszych dzieci, ale trochę starszych. One mają do czynienia na co dzień z dużo mniej przyjemnymi opisami – np. w telewizji czy internecie. Ta książka uczy empatii, chociaż rzeczywiście sposób w jaki to robi może wzbudzać kontrowersje 😉
Trochę brzmi jak słowa przeciwników weganizmu…moi znajomi czasem ze mnie drwia i mówią ze marchewka ma uczucia i ją zabijam
Ok, nie ma co dużo pisać – muszę mieć tę książkę <3
Naprawdę warto! <3
Zainteresowała mnie ta książka – szkoda, że nie ma możliwości przeczytać fragmentu 🙁
Pani Agnieszko, już podsyłam fragment:
Rozdział 1 ,,Sprawa Marchwi. Solenie ran”
,,(…) Szybie ruchy strasznych dłoni pocierały jej odartym ze skóry ciałem o tarkę. Kawałek po kawałku ginęła. Kawałek po kawałku znikała. Nie została z niej część większa niż kilka milimetrów. (…) Ostatnim miejsce jej spoczynku była salaterka. Zbrodni dokonał przykładny mąż i ojciec.(…)”
Rozdział 4 ,,Sprawa Groszku. Zbrodnia w kołysce”
,,Groszek cukrowy to najsłodsze stworzenie pod słońcem. Każdy z nich jest rodzinny. Każdy najbardziej lubi bliskość innego Groszku. (…) Ich kołyska oderwała się od Matki Krzewu. Czuli, jak się unosi. Teraz płacze już cała piątka malutkich dzieci. A mieli przed sobą całe życie.(…)”