➜ Tytuł: Afryka. Kontynent kolorów
➜ Autorka: Soledad Romero Marino
➜ Ilustracje: Raquel Martin
➜ Tłumaczenie: Karolina Jaszecka
➜ Wydawnictwo: Muchomor
➜ Rok wydania: 2022
➜ Objętość: chudzina
➜ Dla kogo: dla samodzielnych w czytaniu
Pamiętam jak w szkole podstawowej zadano nam do czytania ,,W pustyni i w puszczy”. Do każdej książki podchodziłam z wielkim entuzjazmem (nic się pod tym względem od tego czasu nie zmieniło), jednak ze Stasiem i Nel miałam pewien kłopot. Był to dyskomfort, którego jako kilkunastolatka nie potrafiłam zrozumieć. Z perspektywy czasu wiem jednak na czym on polegał.
Wydawnictwa wybierając do swojej oferty książki, powinny kierować się pewną odpowiedzialnością – szczególnie jeżeli mówimy o literaturze dziecięcej. Łatwo wpaść w pułapkę chwytliwego tytułu, albo ładnych ilustracji. Zanim zaczniecie się zastanawiać skąd ten przydługi wstęp, przejdę do meritum.
Afryka – kraj, o którym mogą opowiadać europejczycy?
Nowo wydana książka ,,Afryka. Kontynent kolorów” została opracowana przez Soledad Romero Marino oraz Raquel Martin – autorkę urodzoną w Barcelonie, a także ilustratorkę mieszkającą w Hiszpanii i stamtąd się wywodzącą.
A teraz wyobraźcie sobie, że do Europy (która jest przecież malutka) przyjeżdża np. dwójka artystów z Singapuru i robi obrazkową książkę o naszym kontynencie. Nie ma w niej Polski czy Ukrainy, ale jest Rosja – kraj słynący z surowców, takich jak np. węgiel. O Skandynawii pisze się w kontekście wikingów, a za szczyt możliwości architektury uznaje się wieżę Eiffla.
I wiecie co? Mam wrażenie, że taka książka mogłaby nas bardzo rozczarować.
Piękno i dzikość
Afryka to kontynent, który ze względu na naturalne bogactwa był przez setki lat (i ciągle jest) wyzyskiwany przez kraje z większymi wpływami. Upraszczając przekaz o nim do tylko ładnych widoków, dokładamy cegiełkę do traktowania znajdujących się tam państw jako tych drugiej kategorii.
Nie powinniśmy przedstawiać obrazu całej Afryki jako jednowymiarowego miejsca, gdzie dzikie zwierzęta łączy się z plemiennymi wioskami, egzotyką i nieświadomością.
,,Zapraszamy w fascynującą podróż po najbardziej dzikim i niezwykłym kontynencie naszej planety.” – tak zaczyna się książka i już na samym wstępie zastanawiam się, co autorka miała na myśli pisząc o dzikości. Przypominają mi się też lektury jeszcze sprzed 30-40 lat, kiedy Polska również była uznawana za dziki kraj – porośnięty puszczą i pełen groźnych niedźwiedzi.
Jak wygląda prawdziwa Afryka?
Trzeba mieć świadomość, że ubóstwo wielu krajów to wpływ wdrażanej od setek lat polityki zagranicznej, a wymienianie Angoli – tuż obok Zimbabwe czy Zambii w rozdziale zatytułowanym ,,Afrykańskie skarby” można uznać wręcz za nietakt, biorąc pod uwagę, że był to jeden z najbardziej wyzyskiwanych krajów na kontynencie.
Bawi mnie także jak książka na siłę (oraz w niezbyt udany sposób) próbuje kulturę krajów afrykańskich podciągać pod standardy europejskie:
,,W sercu Sahary żyje berberyjski lud koczowników. (…) Kobiety mają silną pozycję w tej społeczności i w czasie nieobecności mężczyzn decydują o wszystkich sprawach”. Dobrze, że nie muszą tego robić chłopcy, kiedy ich ojcowie są poza domem…
I choć ,,Afryka. Kontynent kolorów” stara się wspominać np. o nowoczesnym Kapsztadzie, to jest to mała wzmianka, zupełnie nie ujęta na płaszczyźnie ilustracji – jakby nie pasująca do obrazu ,,wyimaginowanej Afryki”.
Czy polecam tę książkę?
Tak jak my, Polacy, pewnie byśmy woleli, żeby nikt kto niewiele wie o II wojnie światowej, nie pisał książek na ten temat, tak i w tym przypadku prawdopodobnie lepiej by się stało, gdyby ,,Afryka. Kontynent kolorów” nigdy nie powstała. Z pewnością brakuje jej albo ukierunkowania wyłącznie na kwestie związane z florą i fauną, albo opinii kompetentnego afrykanisty.
Link do strony Wydawnictwa: https://www.muchomor.pl/pl/p/AFRYKA.-Kontynent-kolorow/253