Tytuł: ,,Poranki sercowej mamy”
Autor: Małgorzata Barańska-Guz
Ilustracje: Szymon Banek
Wydawnictwo: Kłębek Uczuć
Rok wydania: 2020
Objętość: chudzina
Dla kogo: dla tych co sami jeszcze nie czytają, ale dużo już rozumieją
Ocena ogólna: ma dużo zalet
Recenzja:
Emocje to popularny temat w książkach dla dzieci – i nie ma się co dziwić, w końcu edukacja emocjonalna jest szalenie ważna. Sztuką jest jednak przedstawić te abstrakcyjne pojęcia w taki sposób, żeby stały się bardziej przystępne dla najmłodszych.
Książkę ,,Poranki sercowej mamy” zamówiłam w księgarni internetowej, bo zwróciła moją uwagę tytułem i okładką. Jej autorką jest Małgorzata Barańska-Guz – dr nauk humanistycznych, psycholożka i psychoterapeutka. Jej opowieść to historia o pewnej mamie, która miała wielkie łóżko w kształcie serca i każdego dnia kładła w nim spać swoje dzieci.
Nie były to jednak zwykłe dzieci, a emocje, które kobieta nazywała córkami i synami. Do jej rodziny należał na przykład smutny Smuteczek, wesoła Radość, gniewna Złość czy speszony Wstydzik.
Początkowo ten pomysł wydał mi się być pełnym uroku i potencjału. Sercowa mama to tak naprawdę każdy człowiek, który gromadzi w sobie różne, czasami skrajne emocje. Najważniejszym więc jest umieć je uporządkować, akceptować i mądrze z nich korzystać.
I choć ,,Poranki sercowej mamy” to opowieść poetycka i w ogólnym rozrachunku bardzo udana, to nie jestem przekonana czy do końca spełnia swoje zadanie. Jej odbiorcami powinny być przedszkolaki, obawiam się jednak, że dla nich treść jest zbyt abstrakcyjna.
Kiedy poznajemy zwyczaje i poranki poszczególnych bohaterów, jest wiele sposobności do znajdywania powiązań między nimi a dziećmi. Czasami jednak zbyt często pojawia się punkt widzenia samej mamy, i zupełnie rozumiem dlaczego tak jest. Autorka chcąc także pokazać rodzicom jaką postawę powinni przyjąć w danej sytuacji, traci jednocześnie zainteresowanie dzieci. Tekst chwilami staje się więc nieco ,,przegadany” i niepotrzebnie skomplikowany.
Druga kwestia – tak wierny opis wielu emocji może być nieco przytłaczający. W pewnym momencie wszyscy bohaterowie zaczynają się trochę rozmywać, co zdecydowanie działa na niekorzyść całości.
Mimo powyższego, rozumiem jednak dlaczego ta opowieść może przypaść do gustu wielu czytelnikom. Nie zdziwiłabym się, gdyby zebrała szersze grono fanów wśród starszej publiczności niż wśród tych najmłodszych.
To z kolei, do czego jest mi jednak bardzo trudno się przekonać to ilustracje. Już okładka sygnalizowała, że będzie to książka graficzna, jednak szczerze mówiąc, spodziewałam się zupełnie czegoś innego.
Ilustracje Szymona Banek są toporne, wydają się być nieprzemyślane i niekompatybilne z treścią. Bardzo przepraszam też za to nieeleganckie porównanie, ale speszony Wstydzik przypomina… męski narząd rozrodczy. Sprawa jest tym bardziej nietypowa, że ilustrator ma na swoim Instagramie wybitne, abstrakcyjne obrazy. Tam widać, że jest uzdolnionym artystą, w książce jednak zupełnie tego nie pokazuje.
,,Poranki sercowej mamy” to książka z potencjałem, obawiam się jednak, że niewykorzystanym wystarczająco.