Tytuł: ,,Oskar Pazurek”
Autor: Przemysław Wechterowicz
Ilustracje: Marcin Minor
Wydawnictwo: Ezop
Rok wydania: 2020
Objętość: chudzina
Dla kogo: dla tych co sami jeszcze nie czytają, ale dużo już rozumieją
Ocena ogólna: ma dużo zalet
Recenzja:
Wydawać by się mogło, że duet Wechterowicz & Minor to gwarancja doskonałej książki dla dzieci, która wkrótce trafi na listy bestsellerów. Niestety w ich ostatnim tytule – ,,Oskar Pazurek” nie wszystko zagrało tak jak powinno.
Na początku trzeba jednak przyznać, że temat, którego podjął się autor Przemysław Wechterowicz jest godny uznania. Książka opowiada bowiem historię pewnego kota, który… czuł się ptakiem.
Współcześnie wiele osób ma problem z zaakceptowaniem odmienności innych. Niektórzy uważają, że tylko to, co jest im znane, jest jednocześnie tą właściwą i jedyną możliwością. Świat jest jednak pełen różnorodności, a rodząc się i dorastając powinniśmy sami zadecydować kim chcemy zostać.
Oskar Pazurek na początku także spotkał się z niezrozumieniem innych. Niektórzy nawet się go bali i starali unikać, ze względu na przekonania o byciu ptakiem. Nie potrafili pojąć jak kot może marzyć o lataniu. Rozumiała go jedynie najbliższa przyjaciółka, która zarazem pomogła mu zrobić pierwszy krok w stronę odkrywania siebie.
Oskar wyrusza w poszukiwaniu pewnej kaczki, która ma zmienić jego los. Kiedy jednak dociera na miejsce… nie zdradzę zakończenia, ale śmiało można się domyślać jak skończy się ta historia.
Opowieści towarzyszą charakterystyczne ilustracje Marcina Minora, które robią ogromne wrażenie – szczególnie jeżeli są w pełnym planie z wieloma detalami. Obrazki na których znajduje się mniej elementów, wyglądają jak wycięte i rozciągnięte na całą rozkładówkę. Ma się wrażenie też ich nieco niższej jakości i czegoś, co w fotografii nazywa się – widocznymi pikselami.
To nie obrazki przeszkadzają mi jednak w tej historii najbardziej. Tym, nad czym wyjątkowo ubolewam w tej książce z wielkim potencjałem – jest sam tekst. Nawet mnie czyta się go topornie, a przecież mam już za sobą trochę różnych, dziwnych tekstów. Momentami muszę powtarzać kilka razy jedno zdanie, żeby dotarł do mnie jego sens. Dzieci pamiętają tę historię głównie z obrazków, zaś sam przekaz im gdzieś umyka.
Jedno zdanie – ,,Wiatr owiewał Oskarowi pyszczek, z którego dobywały się kocie motorki.” wprawiło mnie na chwilę w osłupienie, bo drugiej części praktycznie nie zrozumiałam. Być może jest to spowodowane faktem mojego zbyt rzadkiego przebywania z kotami lub zbyt poetyckiego podejścia autora do ,,kwestii mruczenia”… sama nie wiem.
Kiedy zobaczyłam okładkę ,,Oskara Pazurka” byłam bardzo podekscytowana. Miałam nadzieję, że będzie to kolejna perełka w mojej biblioteczce, którą z dumną będę pokazywać wszystkim czytelnikom. Być może moje oczekiwania co do niej były zbyt duże, lub po prostu jest to mniej udana pozycja, z czym też trzeba przejść do porządku dziennego.
Mogą spróbować się z nią zmierzyć dzieci powyżej 4. roku życia.