Autor: Verena Reinhardt
Tłumaczenie: Ryszard Turczyn
Wydawnictwo: Znak emotikon
Rok wydania: 2019
Objętość: prawie jak encyklopedia!
Dla kogo: dla samodzielnych w czytaniu
Ocena ogólna: bardzo przyjemna
Recenzja:
Ponad pół tysiąca stron przygód rozgrywających się w świecie małych ludzi i owadów ich wielkości. Niezwykła kraina, gdzie można zamienić kilka słów z motylem lub przejechać się na grzbiecie okrągłego trzmiela. Poza tym niezliczona ilość bohaterów oraz miejsc akcji, do których w prawdziwym życiu nigdy nie dane byłoby nam się zmieścić.
,,Trzmielowy jeździec” Vereny Reinhardt to książka pełna fantastycznych elementów w której neguje się klasyczny opis bohatera, czyniąc główną postacią jego całkowite przeciwieństwo.
Odwaga nie bierze się tutaj z bezmyślnej chęci walki czy wielkich czynów za którymi nic się nie kryje. W tej pozycji znaczenie ma przede wszystkim intelekt, analityczne myślenie oraz wykorzystywanie potencjału swojej dotąd zgromadzonej wiedzy.
Główną postacią ,,Trzmielowego jeźdźca” jest malutkich rozmiarów człowiek – Fryderyk Lwiapaszcza, który pochodzi z rodziny słynnych ujeżdżaczy owadów. Sam Fryderyk nigdy jednak nie przejawiał ani podobnych umiejętności, ani też chęci. Był statycznym księgowym i jedyną styczność, jaką miał z wielką sławą swoich przodków to odziedziczone po nich puchary, które każdego tygodnia czyścił z kurzu.
Pewnego dnia w jego domu odwiedza go trzmiel. Nie jest to jednak typowy przedstawiciel gatunku, jakich pełno w jego krainie. Ten trzmiel nie dość, że mówi, to w dodatku pełni ważną funkcję w Skarnlandzie, świecie do którego należy.
Obwieszcza, że jest posłannikiem królowej z dalekiego kraju zza morza. Zapewnia, że Fryderyk jest tam niezwykle mile widziany, a nawet, że jego obecność może znacznie pomóc w zachowaniu pokoju.
Chłopiec jednocześnie zdziwiony oraz zainteresowany taką wiadomością, daje się namówić na tę szaloną przygodę i już wkrótce jego życie odmieni się na zawsze.
,,Trzmielowy jeździec” to książka w której bardzo wiele się dzieje. Bohaterowie są niemal bez przerwy w ruchu. Dużo podróżują i przemieszczają się z miejsca na miejsce, mimo to, ma ona momenty nużące.
Podzielona została na 3 części i szczególnie ta pierwsza jest chwilami zbyt szczegółowo opisana. Nie pomagają także bardzo długie rozdziały. Dla samej higieny czytania powinno ich być znacznie więcej, ale o pomniejszonej objętości. A tak, na ponad 500 stron tekstu, mamy w niej tylko 17 rozdziałów.
Mimo to, szczególnie pod koniec, kiedy historia nabiera nieprawdopodobnego tempa, czytelnik zaczyna żałować, że ,,Trzmielowy jeździec” to tylko 500 stron! Zdecydowanie nie warto się poddawać na początku. Dobrze jest przetrzymać wolniejsze momenty, żeby móc cieszyć się wyjątkową opowieścią.
Ta historia ma wszystkie elementy, które lubimy w książkach. Jej bohaterowie przechodzą wewnętrzne przemiany, zło zostaje pokonane, wszelkie intrygi oraz zawiłości dodają smaku fabule, a tajemnice zostają rozwiązane i wyjaśnione.
,,Trzmielowego jeźdźca” polecam czytelnikom od 13. roku życia. Piękna okładka (jedna z ładniejszych, jakie ostatnio widziałam dla nastoletnich odbiorców) będzie fantastyczną ozdobą półki. Sprawdzi się także jako prezent na urodziny lub z okazji zbliżające się Dnia Dziecka.
Link do strony wydawnictwa: https://www.znak.com.pl/ksiazka/trzmielowy-jezdziec-verena-reinhardt-136111